A teraz kolejna pre-wigilijna bat-opowieść:
W zasięgu rączek małego Batmanka, Szymonia, leżała sobie Biblia. Szymonio nie mógł nie skorzystać z tej wyjątkowej okazji, chwycił ją za jedną stronę okładki i jął targać po mieszkaniu. Wysypały się z niej karteczki, na których moja Ania zapisywała sobie tak z 15 lat temu co ciekawsze odnośniki. Szymonio chwycił jedną z tych karteczek i ładnie mi przyniósł. Na karteczce stało:
Łukasz 22, 31-32. "- Grzeeeeczny Szymonio" - Bacio pogłaskał synka i wsadził karteczkę do Biblii. Na drugi dzień - a było to wczoraj - Szymonio znów wyciąga tę karteczkę i przynosi tacie. Już mam ją odruchowo schować, kiedy pomyślałem - hmmm, ciekawe co to za cytat?... Szukam, a tam słowa zaczynające się od: "Szymonie, Szymonie..."
A, że jeden obraz mówi tyle co sto słów (choć użyłem 116
) - zrobiłem na dowód dla Was fotkę: