pociętą fabułę w stylu Tarantino
Jakiego Tarantino men. Toż to bardziej jak Mulholland Drive jest.
Vanilla Sky imho nieco za ciężkie. Tzn. fajnie się ogląda Penelopkę i fogle, pana wielkonosego, ale ogólnie rzecz biorąc, to każde kolejne oglądanie jest coraz nudniejsze.
Choć ogólnie film - nie powiem - całkiem niezły.
Ja sobie strzeliłem dziś nowość -
Gamer z tym panem od spartan i fogle (w ogóle mi ten film do gustu nie przypadł).
Film niezły, na pewno świetna praca kamery, zupełnie porabana i w jak najlepszym sensie chaotyczna, do tego te przeskoki w czasie, świetne.
Na muzykę nie zwróciłem większej uwagi, no może poza mansonem na początku.
Fabuła generalnie jest niezła. Fajnie się rozwija, powoli wiemy coraz więcej o co chodzi, poza tym jest w kółko wielki bangin', efekty sprawnie pomagają w odbiorze. Film się rozpędza, rozwija i fogle, aż tu nagle bum, opcja jak z Death Race'a, no i trochę, jak na mój gust, chujowo szybko i nagle się kończy. Tak nieco z dupy.
Ale generalnie film mi się bardzo podobał, bohaterowie mi przypadli do gustu, pomysł i fabuła bardzo ok, ba, nawet jakieś głębsze przesłanie się znalazło (drugim matrixem bym tego nie nazwał, ale na pewno większe robi wrażenie niż takie surrogaties). No i trzeba zaznaczyć że dużo tu golizny i ogólnie film jest dość... hmm, arousing.
Jedna z lepszych produkcji w kategorii
film akcji w tym roku.
9/10