no przecie kierując się podanymi datami, można wywnioskować, że hitler zatryumfował czy nie?
Może to dlatego, że oglądałem ten film z miesiąc temu, może to dlatego, że oglądając nie lubię spoglądać na napisy i coś źle zrozumiałem, ale albo mi się tylko wydaje, albo na koniec filmu w planach Landy jest mowa o przekroczeniu FRONTU, co SUGEROWAŁOBY, że wojna nadal trwa.
Zresztą wystarczy trochę poczytać, Tarantino sam mówi sporo o filmie i o realiach i surrealiach historycznych fabuły.
Mój dzisiejszy strzał:
District 9 (2009)
Tak na dobrą sprawę, to ten film powinienem był obejrzeć ze 3 tygodnie temu w kinie, ale przez pomyłkę poszedłem wtedy na Surrogaties. Spodziewałem się big bangu, czyli w sumie tego, po co zazwyczaj chodzę do kina (kilkuset calowy ekran w dobrej rozdzielczości, dobry dźwięk SDDS, zero background noisu i całkowite zaciemnienie) - akcji, wybuchów, akcji, wystrzałów, akcji, ogólnej rozpierduchy, no i jeszcze raz akcji. O ile w Surrogaties tego nie znalazłem (a to też dobry żart - film z panem Die Hard bez akcji
), to teraz ucztowałem wprost na tym wszystkim, czego w kinie nie zaznałem. Największą wadą tego wszystkiego był fakt oglądania filmu w domu, co w pewnym sensie zepsuło rozrywkę, ale z całą pewnością wybiorę się jeszcze do kina, o ile oczywiście gdzieś jeszcze D9 grają.
Dość słodzenia. Na trailerach usłyszałem intrygującą frazę, coś w deseń - "Peter Jackson zredefiniował kino akcji". Taki bulszit zwykliśmy oczywiście słyszeć zawsze przed premierami filmów, niezależnie czy to film wytwórni Walta Disney'a o piesku, czy film wytwórni Warner Bros. o kotach, czy też film wytwórni Digital Playground o innych jeszcze zwierzętach. I nie żebym był w tej materii wielkim znawcą, czy autorytetem, but hell, na prawdę obejrzenie filmu było porządnym kopnięcie w maskę (nawet widać po tym, że autorytet tak nie formułuje wypowiedzi). Bardzo podobały mi się ujęcia z "kamery przyczepionej do broni", ukazując sytuację z punktu widzenia żołnierza (to że kamera w kadrze ma twarz żołnierza, nie znaczy wcale, że nie może pokazywać sytuacji z punktu widzenia żołnierza - po prostu uzupełnia nam obraz z kamery pokazującej na prawdę punkt jego widzenia), świetnie wpasowały się też ujęcia kręcone z ręki, ogólnie jestem wniebowzięty.
Na muzykę nie zwróciłem jak zwykle większej uwagi, co świadczy chyba o tym, że dobrze spełniała swoją rolę (ale może wypowiem się w tym temacie więcej, gdy obejrzę film po raz kolejny).
Efekty. Nie wiem czemu, w jednej z pierwszych scen, tej ukazującej obcaków na mothershipie, zdawało mi się, że obcak na pierwszym planie porusza się wybitnie nierealistycznie, tak że pierwsza nasunęła mi się myśl - komputer. Mimo wszystko jednak zaraz zapomniałem o tym, dałem się porwać przedstawionej na początku historii obcaków w Johannesburgu i dalej efekty wydawały mi się wystarczająco realistyczne.
Fabuła też wybitnie warta pochwalenia, nie chcę się tu zbytnio rozpisywać, ale spodobał mi się pomysł umieszczenia jako głównego bohatera zupełnej cipuszki, co warto dodatkowo pochwalić, film nie ukazuje wielkiej przemiany cipuszki w herosa, cipuszka pozostaje do końca cipuszką. Trzeba też przyznać - ciekawy punkt widzenia na obcaki - z jednej strony władcy super technologii, z drugiej mieszkają w barakach i wpieprzają odpadki na wielkim wysypisku. Zdecydowanie ciekawie by było zobaczyć obcaków w ich naturalnym środowisku, może mają tam swojego rodzaju arystokrację, która posila się w bardziej kulturalny sposób. xD
Fabuła przyjemnie się rozpędza, zaczynając jak już wspomniałem od przedstawienia obcaków oraz nastawienia społeczeństwa wobec nich, a kończąc na wielkim bangu.
Ogólnie z przyjemnością dam 9/10. Za brak naiwności, brak wychwalania władz, brak faworyzowania głównego bohatera, świetne sceny z mechami i broń rodem z half life'a, albo i jeszcze ostrzejszą. Za przyjemne popołudnie i cała masę śmiechu, bynajmniej nie z dowcipów i bynajmniej nie z filmu, a z konkretnych rzeczy tam przedstawionych (jak np. kulka z naboi).
P.S. Jedyne co mnie poważnie wkurzyło, to bełkotanie obcaków, którego bez napisów nie sposób było zrozumieć. Tak więc, panowie, ściągać angielskie napisy, bo inaczej, tak jak ja, przegapicie ćwierć filmu, zanim się zorientujecie, że gość gada z obcakiem i go rozumie, podczas gdy wy nie macie pojęcia ocb.
Gorąco polecam.