Ok, to tera ja. Wczoraj sobie odświeżyłem film z dwoma gostkami których wybitnie lubię. Niby fabuła taka se, pointa z dupy wyjęta (oczywista do bólu i hepiędowa) ale film trzyma w stanie sympatycznego nakręcenia, a jego największymi atutami są fajnie zagrany przez Farrela gówny bohater i GŁOS Kiefera Sutherlandowicza (tego co ma pierdolną kolekcję Gibsonów i grał w jakimś śmiesznym serialu o cyferkach... 24 czy cóś
)
Anyways, na jakiś luźny wieczór całkiem przyjemna lekturka.