Ja oglądałem dziś komedię pt. Dan in Real Life, na polski zdaje się, przetłumaczyli to "Ja cię kocham, a ty z nim" (
) czy coś w ten deseń. Nie żebym sam się na ten tytuł skazywał, film wziąłem w pakiecie od kumpla, zmylił też mnie francuski tytuł (a potem pieprzyłem się kwadrans z dopasowaniem napisów).
Główna rola męska przypadła Stevowi Carellowi, znanemu nam (a przynajmniej mi) z innej komedii - Get Smart, (Dorwać Smarta - szkoda tego drugiego, głębszego znaczenia), toteż spodziewałem się podobnej dawki idiotycznego humoru. Jednakże, powiem szczerze, zostałem bardzo pozytywnie zaskoczony. Humor oczywiście był, na dodatek taki trafiający całkiem w moje kubki śmiechowe (
), ale do tego nawet nieidiotyczny.
Fabuła nie jest może jakaś zawiła, a wręcz całkiem przewidywalna, ja osobiście nie skupiałem się też na zdjęciach czy scenografii, mimo tego znalazłem pozycję jako całkiem wciągającą i - co chyba w komediach przydatne - zabawną. Dodajmy do tego nie najgorszą muzykę - jakiś rockowy (jeśli to nie zbyt wiele powiedziane) zespół (nie bijcie mnie, bo się nie znam), całkiem zresztą przyjemny w słuchaniu, przywiodło mi to nawet na myśl stare, dobre czasy Benny'ego i Joon.
Ocena - myślę, że koło 7/10 mógłbym śmiało dać, głównie chyba za to, że się śmiałem do rozpuku.
Na tapecie mam też aktualnie pentalogię o Hanibalu-Kanibalu. Nie trzeba chyba nadto się nad tą (super)pozycją rozwodzić, każdy chyba coś-nie-coś kojarzy.