Autor Wątek: Co Was w życiu najbardziej wkurwia, czyli kącik małego frustrata  (Przeczytany 1906255 razy)

Offline Rot

  • Gaduła
  • Wiadomości: 401
Jak w 10 lat nie jesteś w stanie uzbierać 10% wartości nieruchomości to jak chcesz spłacić pozostałe 90% w kredycie na 30lat które łącznie daje spłatę 180%? W kolejne 180 lat?

Mój przykład. Jeśli chce się mieszkać i żyć to z pensji etatowej jest ciężko i trzeba się z tym pogodzić. Brzmi to może absurdalnie, ale załóżmy 75k czyli 10% z 750k daje nam 625 zł miesięcznie. Dużo, czy mało to kwestia indywidualna. Żeby uzbierać tyle w 5 lat to robi się prawie 1200 zeta w miesiąc. Doliczasz do tego koszty mieszkania i reszty. I okazuje się, że samodzielnie mieszkając w kawalerce i zbierając przez 5 lat miesiąc w miesiąc i odkładać trzeba robić to konsekwentnie. I to 1200 zeta miesięcznie.  I teraz tak. Jeden miesiąc wypada kanałówka. Innego musisz kupić garnitur do pracy albo inne gówno. Kolejny urodziny kogoś tam. Czwarty miesiąc wymieniasz sprzęgło w passacie. Oczywiście po drodze dochodza zmiany stóp, inflacja itp. Albo dochodzi inny gruby wydatek. Albo musisz zmienić chatę  :D nowy czynszojad wymaga dwukrotności kaucji. Ja tak mogę wymieniac w nieskończoność. Drugi etat? Spoko opcja, konsekwencje w życiu prywatnym albo zdrowiu,,się okaże". Jakiś handelek, może giełda żeby dorobić? W pizde, ale nie każdy się zna i można wyjść jak chuj w dupie. A potem zmiana przepisów i obligatoryjnie 20% :D

Jeśli jest opcja 10% i to z dupą albo żoną to wiadomo, dwie pensje, wydatki się rozkładają itp. no ogólnie łatwiej. Ale jakkolwiek wydaje się to absurdalne nie móc odłożyć 10% w 10 lat ale ja np jestem w stanie to zrozumiec bo życie różne pisze scenariusze. Ja pewnie bez pomocy starych nadal bym zbierał i chuj wie kiedy bym uzbierał. Ceny mieszkań czy gruntów wyjebały zdecydowanie zbyt szybko w porównaniu do przeciętnych zarobków, które owszem, też niby wzrosły, ale nadal bez szału. A tu jeszcze trzeba żyć, leczyć się, albo co gorsza - mieć dzieci :D :D


Historia ładna ale z dupy ;)
Przy nieruchu za 750k i wpłacie 10%, rata kredytu wychodzi 4200zł bez ubezpieczenia, czynszu i mediów. Więc jak ktoś jest singlem i patrzy za mieszkaniem za 750k ze zmienną stopą procentową, a nie jest w stanie odkładać nawet 1200zł miesięcznie to powinien być co najwyżej ubezwłasnowolniony, a nie związany z bankiem umową kredytową.

Drugi temat to 10 lat to 2/3 cyklu koniunkturalnego na deweloperce. Podajesz ceny na górce. Drugi powód żeby nie udzielać komuś kredytu.

We Wrocławiu jesteś w stanie kupić od ręki mieszkanie w okolicach 300k. Dwa pokoje bezczynszowe.
https://www.otodom.pl/pl/oferta/inwestycyjne-2-pokojowe-przy-petli-autobusowej-ID4vbYP

1. Na swoim, ale na kredycie, nie płacisz już czynszojadowi za wynajem. W jaki sposób mam odłożyć 1200 miesięcznie, jeśli zarabiając 5k blisko 2k muszę zapłacić za wynajem pokoju?
2. Mieszkanie za 750k w KRK to jest najwyżej kawalerka albo 2 pokoje 40m na wypizdowie do remontu generalnego. Jeszcze dosłownie 2 lata temu widziałem ogłoszenia po 350k na Bronowicach, blok z wielkiej płyty, teraz jest to minimum 800k + remont.