Mieszkam w kamienicy która wraz z innymi tworzy kwadratowe podwórko, więc tworzy się naturalne echo. Co jakiś czas słyszę, że ktoś uczy się grać na trąbce i zaczyna mnie nosić. Wtedy szybko przychodzi refleksja, ile to ja ludziom krwi napsułem przez lata brzdąkając na gitarze elektrycznej. Zdarzało się nawet, że w nocy po jakiejś zakrapianej imprezie włączałem gitarę i grałem na słuchawkach. Później okazywało się, że oprócz słuchawek włączony był też głośnik, bo zapomniałem nacisnąć jeden pstryczek
Zapomniał wól jak cielęciem był. Niestety z wiekiem człowiek ma coraz większe zapotrzebowanie na święty spokój.