Autor Wątek: Co Was w życiu najbardziej wkurwia, czyli kącik małego frustrata  (Przeczytany 1752359 razy)

Offline Rot

  • Gaduła
  • Wiadomości: 373
Wkurwiają mnie piesi, którzy pchają się i spacerują sobie po ścieżce rowerowej jakby nigdy nic.
Na odcinku 100 metrów wydarłem się na minimum 3 osoby o sobie lazły jak po swoim z naprzeciwka, widzi taki jebaniec rozpędzony rower i nawet dupą nie ruszy na bok.
Potem paręset metrów dalej starowinka na ścieżce rowerowej mało się nie wypierdoliła na glebę kilka metrów przede mną.

Albo inny przykład - na poprzednim rowerze, zanim mi go ukradli parę lat temu, miałem zwyczaj wracając z pracy tak solidnie się rozpędzić, bo z górki.
30km/h to minimum. Tymczasem przede mną parka z wózkiem popierdala ścieżką. Noszkurwamać.

I nie jest tak, że ścieżki są jakoś źle oznaczone.
Są znaki poziome, jest inny kolor i rodzaj nawierzchni.

Następnym razem nie będę się nic odzywał, hamował, zmieniał toru jazdy. Przetrwa silniejszy.


To może byś kurwa zaczął dzwonka używać ? Rowerzyści to naprawdę inna kategoria ludzi. Nie przyjdzie im do łba że ich zwyczajnie nie słuchać w przeciwieństwie do samochodu. Czasami musisz wejść na tą jebaną ścieżkę choćby żeby zebrać kupę po swoim psie którego naglę przyprze i wskoczy na trawnik po drugiej stronie ścieżki, albo jakiś gówniak potknie się o własne nogi bo jeszcze nie umie dobrze chodzić i wyląduje na tej Twojej bezcennej ścieżce rowerowej - i co przejdziesz mu po łbie z prędkością 30 km/h ? Często chodnik jest znacznie węższy niż ścieżka rowerowa i dwie grupy ludzi idące z dwóch przeciwnych kierunków po prostu się nie zmieszczą żeby się minąć i któraś musi wejść na ścieżkę, choćby żeby nie wjebać się w krzaczory po lewej stronie. Ile razy widzę starszą babcie wracając z działki która ledwo chodzi i nie będzie co 5 sekund nerwowo się obracać przez ramię bo zwyczajnie nie może się tak skręcać. Wystarczył by tylko zwykły jebany dzwonek, to nieeee ciężko...

W ogóle jak to kurwa jest, że samochód musi się przed przejściem dla pierwszych zatrzymać a rowerzysta w miejscu gdzie ścieżka krzyżuje się z przejściem dla pierwszym już nie. Gdyby jeszcze użył tego jebanego dzwonka, to nie - kurwa mentalność awersji do kierunkowskazów Rycerza Ortalionu w Bolidzie Wiejskiej Młodzieży.

Zrozumiałbym, gdyby to o czym napisałeś faktycznie miało miejsce.
Chodnik szeroki i niemal pusty. Nie muszą mnie słyszeć, bo widzą mnie z naprzeciwka, o czym zresztą napisałem.
Nie wchodzą na ścieżkę z konieczności, a z ignorancji i wyjebki.

Serio, czaję że czasem ktoś musi coś na chodniku wyminąć, przekroczyć, w takiej sytuacji należy po prostu być cywilizowanym człowiekiem i zrozumieć, zwolnić, ustąpić.

Ale jeśli jakiś janusz popierdala mi w sandałach ścieżką z naprzeciwka, widzi że jadę ale dupy nie ruszy, a cały chodnik jest pusty, to nic typa nie usprawiedliwia.