+1 do powyższego, pierwsze z rękawa: są dziewuchy z Crypty, są na naszym polskim podwórku chłopaki z Pandradora, którzy już w sumie grali przed Decapami i mają drugą płytę w drodze. Za dużo jest po prostu wszystkiego naraz. Z drugiej strony - w czasach Morbidów było zapewne podobnie, tylko zamiast zginąć w szumie internetowym wiele młodych zespołów ginęło w szumie demówek na magnetofonach zamiast trafić pod skrzydło wytwórni/wydawcy. Więc jak dla mnie to nic się tak naprawdę nie zmieniło, zmienił się tylko sposób zapadania w niepamięć.