Powiem więcej: w niemetalu było jeszcze gorzej. Hendrix, Joplin, Morrison, Kurtełe Kobeine - odcisnęli na muzyce piętno na zawsze i wykitowali jako wielkie gwiazdy mając 27 lat.
A bardziej serio (da się bardziej serio niż śmierć?) (da się, śmierć nie jest najgorsza, co nas może spotkać 😉) - to tylko błąd poznawczy. Jest masa młodziaków wypuszczających metal. Tylko jest tego tyle, że ginie w masie EPek, streamów, singli. Nie ma sita posiadania zespołu, zapierdzielania na dobre studio, managera. Poza tym zajęczysz cienko do kradzionego bitu i jesteś bogatym mumble rapperem, więc po co ktoś by zawracał sobie głowę metalem?