Panowie, mylicie depresję z szukaniem atencji przez życiowe sieroty. To jest poważna różnica.
No właśnie nie do końca. Dwie z osób które miałem na myśli miały w przeszłości pewne, nazwijmy to, epizody. Jedna załamanie nerwowe, druga napady histeryczne (nie, nie chodzi o przysłowiową babską histerię, tylko o te zagrażające życiu bo serce może wtedy stanąć). Niby to już było dawno, ale patrząc co sobie robią zastanawiam się w co się wpędzą i depresja jest jednym z możliwych scenariuszy, gdyż parafrazując przysłowie "Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu" tak samo wszystkie łagodniejsze stany gdy są nieleczone mogą doprowadzić do depresji (nawet zachowania obsesyjno-kompulsywne mogą przerodzić się w nerwice a ta w depresję). Z drugiej strony mam bliską osobę która truła się latami własnymi myślami wpędzając się w ostrą nerwicę, która przy zmianie nastawienia i zastosowaniu łagodnej farmakologii bez recepty stała się osobą prawie że nie do poznania. W sumie to jak tak teraz to czytam to może mam bardziej dosyć ludzi ze stanami prowadzącymi do depresji niż z samą depresją ?