Miałem na myśli trendy oparte o lokalizm (przez to, że jestem w środku poprawiania swojej pracy, w której pisałem o m.in. lokalizacjonizmie w neuropsychologii, walnąłem literówkę) - zarówno barcelońska, lewicowa (?) dzieciarnia atakująca turystów, jak i narodowcy w garniturach i bez. Myślę nie tyle o religii per se, tylko ideologii (bo tak, jak w "Sapiens" Yuvala Harariego, uważam że religie są tylko systemami ideologicznymi [bądź odwrotnie - to ideologie mają strukturę podobną do religii]). To, czym jest obecnie PiS to zdewociały margines? Też tak kiedyś myślałem (choć bardziej w sumie o LPRze) i bardzo się zdziwiłem. Podobnie Fidesz na Węgrzech też nie jest zdewociałym marginesem. A to oni nam przy pierwszej okazji ocenzurują internet i ograniczą wolność zgromadzeń w imię "walki z islamskim terroryzmem", którego u nas nie ma.