Jednym przeszkadza opaska z falangą innym np. tęczowa propaganda w szkołach podstawowych. Od tego drugiego nie broni nas prawo więc ludzie bronią się sami.
Gdzie ta "tęczowa propaganda w szkołach podstawowych" i jakim prawem ma to służyć jakakolwiek równowaga dla rozwoju tego intelektualnego raka? Co to za nowa moda, że jak się mówi o jakiejś patologii, to jako równowagę sprowadza się jakiś swój pogląd (wyrażony często w postaci jakiejś legendy miejskiej, jak tutaj), zrównując fakty z opinią?
Problem jest zupełnie innej postaci - ONR i podobne środowiska gardzą demokracją i litera prawa ich obchodzi tylko, jeśli mogą coś na niej sami ugrać.