Wiele większym problemem są przydrożne drzewa, chyba każdy znał kogoś, kto skończył na nich swój żywot. Kiedyś Hołowczyc walczył o wycięcie tego dziadostwa, ale sprawa coś ucichła. Te wszystkie aleje bukowe, stare przydrożne wierzby i lipy, większość tych drzew ma kogoś na sumieniu. Kiedyś sadzono je tylko po to, żeby koń jaśnie pana wiedział którędy wiedzie droga do pałacu i nie wjebał się w zaspę. Dzisiaj są one zupełnie niepotrzebne, zamiast nich niech posadzą krzaki czy inne ustrojstwo które wyhamuje samochód, albo zostawią zaorany pas ziemi tak jak w większości cywilizowanych krajów.