Autor Wątek: Kącik fitness  (Przeczytany 377847 razy)

Offline Musza

  • Pr0
  • Wiadomości: 3 163
Odp: Kącik fitness
« Odpowiedź #2075 17 Maj, 2016, 10:05:23 »
@Musza : Jak wpadłeś na pomysł tak skrajnej diety? Nie mówię, że to źle, ale dośc radykalne podejście.

Co daje trening na czczo? Ma sens, jesli miałbym taki jeden w tygodniu? (więcej nie da rady :( )

Było pół roku FBW, potem miesiąc Insanity, potem miesiąc obwodowego - czas na split i masę. :P Chociaż z moim metabolizmem nie powinienem się zalać. W sumie przynajmniej jakąś chałupniczą metodą muszę sobie BF zmierzyć. Aktualnie waga 78, wzrost cały czas ;) 1,73.
ciężaru i sprawdzenia techniki zrobiliśmy po jednej serii każdego ćwiczenia i byłem ledwo żywy na koniec - 18 ćwiczeń, prawie bez przerw, jak na obwodowym. Ale nie byłem z trenerem, tylko z panią trener, więc +10 do siły. :D

Widzisz to czy jest skrajna to wyłącznie kwestia punktu widzenia. Opierałem swoją dietę o leangains i 8-mio godzinowe okno żywieniowe biorąc pod uwagę swój tryb życia i czynniki środowiskowe. Korzyści płynące z przerywanego postu i treningu na czczo są opisane na stronie Martina Berkana i tam możesz o tym poczytać. Ludzie czytają jak powinna wyglądać dieta z artykułów w kolorowych gazetach, albo kopiują diety tych, którzy dobrze wyglądają. Większość z tych artykułów pisane jest nie po to, żeby wzbogacić czyjąś wiedzę, ale po to, żeby ktoś je przeczytał. Najchętniej, ze społecznego lenistwa, sięgamy po skrótowe teksty odpowiadające na: "prosto proszę, co i jak mam robić?" i stąd powstają modele diet 8:00 bułka z masłem, 11:00 jabłko, 14:00 brokuł zapiekany w bio gluten free cemencie itd... A CO JEŚLI WSTAJĘ O 9!? Nie mówiąc już o tym jak głupie to jest, ciężko trzymać się takiej diety i nawet jeśli przynosiłaby efekty to bardzo wiele osób zaliczy wpadkę przez rygor jaki narzuca i ilość bzdur jakie sami sobie narzucamy wierząc w nie. Zakładam, że nikt tu nie ma takiego podejścia, ale chcę przez to pokazać, że nazywanie mojej diety skrajnej jest podyktowane wyłącznie społecznym przyzwyczajeniem do bullshitu. 90% swojego życia jadłem główny posiłek o 16, a śniadania jadłem albo z przymusu (jedz synku, najważniejszy posiłek dnia), albo z przyzwyczajenia. Lubię też jeść wieczorami, często spotykam się wtedy ze znajomymi, oglądam ze swoją film itd. Wystawiałbym siebie i swoją dietę regularnie na próbę gdybym w tych godzinach miał zamknięte okno żywieniowe i nie mógł chapsnąć czegoś, toteż wybór tych godzin wydawał się naturalny. Pierwszy raz tak długo trzymam się jakieś diety bez potrzeby oszukiwania samego siebie, więc to był strzał w 10. Wierzę, że kluczem do sukcesu jest to, żeby dieta współgrała z nami i była satysfakcjonująca.
« Ostatnia zmiana: 17 Maj, 2016, 11:34:41 wysłana przez Musza »
facebook.com/Musza.MorningWood