Autor Wątek: Kącik fitness  (Przeczytany 378238 razy)

Offline Musza

  • Pr0
  • Wiadomości: 3 163
Odp: Kącik fitness
« Odpowiedź #2075 06 Maj, 2016, 23:18:05 »
Po miesiącu treningów karate po raz pierwszy w życiu udało mi się zrobić mostek. Na liczniku 108 kg, obwody stoją, waga lekko rośnie, co mnie smuci. Sensowne kopnięcia na wysokości podbródka. Poza tym rośnie wydolność i progres w rozciąganiu.

@Musza napisałbyś coś więcej w temacie diety którą stosujesz?

nie stosuję żadnej specjalnej diety, stosuję się jedynie do kilku reguł:
1. Staram się jeść słodycze/banany/ogólnie większą część węgli zaraz po treningu. Ostatnio często np. po treningu zahaczam o sklep i w drodze do domu wsuwam litr lodów, to mnie w zupełności zaspokaja w temacie słodkości (oczywiście zaraz po tym szykuję konkretny posiłek);
2. Ćwiczę na czczo nawet, jeśli miałbym przesunąć śniadanie na 18;
3. Jem w 8 godzinowym oknie, które często zamykam wcześniej, ale nigdy później;
4. Staram się jeść bardzo duży pierwszy posiłek i jak już nie mogę, to jem dalej, a drugim tylko uzupełniam zaplanowane na dzień makro (choć często się okazuje, że pierwszym posiłkiem je przekroczyłem). Posiłki po 3kcal są na porządku dziennym;
5. Staram się jeść nabiał na noc (najczęściej kostka twarogu z jakimś dżemem, albo serek wiejski);
6. Białka jem conajmniej 2g/kg własnej masy, zdarzały się dni po 4g/kg, ale w drugą stronę nie robię litości, nawet jeśli wyczerpałem już cal.

Nie mogę powiedzieć, że tłuszcz leci, bo (już) nie leci, ale siła idzie do góry, a BF% mimo wszystko spadł. Jak podchodziłem bardziej restrykcyjnie, trzymałem się chirurgicznie zaplanowanych kalorii, ograniczałem alkohol do absolutnego zera (bardziej ze względów zdrowotnych i rozleniwiających, niż sylwetkowych) to jednocześnie rosłem i mnie wycinało (choć to też ze względu na przyrosty-początkującego), ale teraz to co innego. W międzyczasie polubiłem bardzo treningi, zmieniłem priorytety (na wyniki siłowe) i zainwestowałem sporą część siebie w to wszystko, więc już nie mam obaw, że stracę motywację czy zrezygnuję z treningów - stąd luźniejsze podejście do diety. Tak czy inaczej stosując się do tych zasad to ja dyktuję wadze warunki, a nie ona mnie. Jak chcę, żeby spadała to spada, jak chcę żeby rosła to rośnie i jedynie kaloriami muszę mieszać (nie pierdolę się z cardio czy innymi dietami-cytynowo-cebulowymi, lekarze mnie nienawidzą). Niestety, musisz uwierzyć na słowo, bo nikt nie przekona mnie, żeby wrzucać samojebki w majtach w publiczne internety, żeby pokazać kolegom swoje ciałko. no nie i już :P

EDIT_no i jak widziałeś na facebooku, żarcie wiaderek boczku czy sera przychodzi bez wyrzutów sumienia, tylko z węglami się źle czuję ;)

dla tych którzy nie widzieli oto @domas @purpleman i nasz Młot Thora, czyli bochenek chleba z kostką mozarelli i mięsem mielonym zawinięty ciasno w boczek (po jednym dla każdego):
https://www.youtube.com/watch?v=7gyjAk7QSdA&feature=youtu.be
facebook.com/Musza.MorningWood