A zatem, obiecana recka.
Wpadłem do Tomka z kilku powodów, jednym z nich była chęć pomacania wszystkich kotów, które miał w firmie.
Znamy się kilka ładnych lat i pamiętam doskonale jak ewoluowała idea pod tytułem BlacKat, jakie były perypetie i jaka była jakoś wioseł z poszczególnych okresów produkcji.
Zawsze twierdziłem że były to wiosła niezłe(chyba że coś gdzieś poszło nie tak, ale tego się nie uniknie przy produkcji czegokolwiek), czasem nawet bardzo fajne, ale teraz chopy jest naprawdę konkret.
Widać że ponad roczna nauka nie poszła w świat. Ogarnięcie CNC poziom master of dizaster, podejście do różnych tematów konstrukcyjnych również bardzo skrupulatne i kreatywne, ale to co mnie interesowało mocno czyli wykonanie - jest przechuj okey. Myślę że nie było by nadużyciem, gdybym powiedział że spokojnie mogłyby te badyle kosztować o tysiąc czy dwa eur więcej za szt(w przypadku wypasionych kastomów). Jasne, tu i tam gość z mikroskopem mógłby coś znaleźć, ale raz że to w większej części były prototypy, a dwa że np. w moim LP custom z hamerykańśkiego kastom szopu szanowanej marki było kilka razy więcej różnych "niespodzianek". Także to jest kwestia mocno względna.
Jeżeli chodzi o brzmienie - tutaj kurewka muszę przyznać że zostałem drugi raz baardzo pozytywnie zaskoczony. Do tego stopnia, że chętnie bym (szczególnie jednego) kotka przygarnął. Fanned frets - bajka. Wygodne toto przebardzo. Krótko mówiąc grałby. A w moim przypadku to o tyle ciekawe, że jestem zdeklarowanym PRS/Gibson guy'em ostatnimi czasy, a jednak kierwa działa.
Brązowy "hodor" i ten nowy czerwonawy revelka.
Jest jeszcze jedna rzecz. Tak przynajmniej ja dzielę wiosła. Na te które są dla mnie inspirujące i generują nowe riffy/pomysły i takie które tego nie robią. Tutaj była chemia w większości przypadków. Wynik zaiste dobry.
Większość z Was mogłaby pomyśleć - kumple są, to napisał ładnie. Ale gdyby nie było fajnie, to siedział bym po prostu cicho.
Trzymam bardzo mocno kciuki za Tomka, bo imho robi zajebistą robotę.