No właśnie. Znam kilku dobrych grafików i ich problemem jest raczej jak uniknąć progresji podatkowej i jak nie płakać nad oddawanymi zleceniami a nie jak tu pogrubiać portfel zamiast portfolio
ale takie samo rozwarstwienie jest w IT. Znam człowieka, który uważa, że firmy specjalnie w ogłoszeniach podają stawki z kosmosu, żeby przyciągnąć kogoś na rozmowę
z ust tego samego człowieka padły również słowa: "robię studia dla papierka, bo możliwe, że zostanę sołtysem a tam się zarabia 8k". Powaga. 
Łał, całe 8k.

Przebij to: mój znajomy pracował z typem, którzy przez pół roku zrobił 2 commity i to tylko dlatego, że namówił kolegę z pracy, żeby tamten mu wklepał polecenia w konsolę.

W korpo tak można wchłonąć w machinę i zniknąć z oczu menedżerom. Ale mnie na przykład robiło się smutno jak rekrutowałem takie przypadki.
To są przykłady ludzi zajmujących się zarządzaniem strategicznym. Jak Commelinie firma rozrośnie się do kilku tysięcy pracowników i nie będzie sobie radził, to odzywa się do takiego McKinsey a Ci zsyłają mu tymczasowego dyrektora, który jest w stanie pomóc mu rozwinąć firmę i zrobić ekspansję na inne kontynenty. Wiesz co się stanie jak Zandberg takich ludzi opodatkuje na więcej niż te 40%? Wiesz czyje przedsiębiorstwa będą rozwijać i gdzie płacić podatki?
kto potem będzie krzyczał, że brakuje innowacyjnych technologii i próbował to zmieniać poprzez podwyższanie płacy minimalnej? 
Nic się nie stanie, bo tacy ludzie z reguły albo mają działalność gospodarczą albo nie jest to jeden koleś, tylko zespół. CEO firmy, w której kiedyś pracowałem był takim gościem. Teraz jest akcjonariuszem firmy, którą rozrósł z 8 osób w 100 - myślę, że niezależnie od skali podatkowej by to zrobił.
