@13 "Nocną zmianę" widziałem 3 razy, pierwszy raz (a w sumie pierwsze dwa) jako nieopierzony gimnazjalista z bardziej liberalnymi ekonomicznie niż obyczajowo poglądami (gdy ktoś mi powiedział, by zweryfikować poglądy na Tuska, który wydawał mi się wtedy najbardziej kompatybilną z moimi poglądami opcją), trzeci raz może z rok temu, po zrobieniu wywiadu, co jest tak i nie tak z tym dokumentem oraz jak sytuacja wyglądała w szerszej perspektywie. I uważam, że główny walor tego filmu to nie dokument pod względem merytorycznym (bo jako taki jest raczej taki sobie, ze względu na oczywisty "bias" Kurskiego i dość tanie sztuczki realizatorskie używane, by podkręcić kontrast "między dobrym i złym"), ale raczej jako przyjemny w oglądaniu film z zacięciem dokumentalnym. Ten ani żaden inny dokument mnie nie przekona, by przyzwalać na działania i przede wszystkim retorykę obecnie nam zarządzających.
Najbardziej mnie śmieszą najazdy na Lisa i Wyborczą (nie mówię, że niesłuszne) w oparciu o "media" Karnowskich czy Rydzyka. I tak, oczywiście, Trwam i Maryja najobiektywniejsze, tylko ja, głupi Toruńczyk nie zdaję sobie sprawy z tego, jak wspaniałą osobą jest O. Dyrektor. Uzbierał przecież tyle kasy dla stoczniowców (tylko ups, nie przekazał), samochody, którymi się wozi należą przecież do wspólnoty redemptorystów i wszystkie te ploty o jego majątku i wpływach to spisek żydokomuny. Złota, niemożebnie droga kopuła kaplicy koło której przejeżdżam co tydzień, jadąc za miasto, ma po prostu jaśnieć blaskiem prawdy pośród ciemności kłamstw zachodniej dekadencji i to był lepszy wydatek niż grosiki do puszek tego szarlatana, Owsiaka.
Co do tematu imigrantów, który ciągle tu jest w śmieszkach, jakie te Niemce głupie, że po chrześcijańsku nie szczelajo do innowierczej zarazy terrorystów imigrantów, bodajże Sunstein (jeden z czołowych myślicieli, jeśli chodzi o filozofię ryzyka w decyzjach politycznych) jako jeden z głównych argumentów dla postulowanej przez niego przewagi decyzji grup ekspertów w stosunku do demokratycznej większości to np. to, jak bardzo nas wszystkich martwi i pozwala nami manipulować (a raczej naszymi głosami, opiniami, wyborami oraz szczególnie w USA - pieniędzmi z podatków) temat terroryzmu, gdzie 100 ofiar na zachodzie tak nas interesuje; podczas gdy bezpieczeństwo na drogach (gdzie killcount jest kilka rzędów wielkości większy) zdecydowanie mniej. Ba! Dodam od siebie refleksję, że osoby, które najgłośniej przestrzegają przed widmem terroryzmu mają najbardziej "liberalne" (w negatywnym tego słowa znaczeniu) poglądy na wymogi bezpieczeństwa drogowego (czy też służby zdrowia, palenia w miejscach publicznych, prawa dostępu do broni palnej, opodatkowania dużych przedsiębiorstw, prawa rodziców do [złego w opinii społeczeństwa/specjalistów] wychowywania dzieci).
Jadę sobie dziś U-Bahnem do pracy. I czytam z monitora, że powstał ogromny problem bo media podały pochodzenie sprawców zajść w Köln i Hamburgu. I w ten sposób powstaje ryzyko podsycania do nienawiści. A co druga strona w gazetach to zamach na demokrację w Polsce. Też mi problem w kontekście tego co się dzieje w DE.
I don't wanna live on this planet anymore...
Ps. Nie wiem czy gdzieś tłumaczenie tego co mówi jest. Więc "musimy zaakceptować, że liczba przestępstw wśród młodych migrantów szczególnie wysoka jest".
I don't wanna live on this planet anymore...
Mam paru znajomych muzułmanów i np. znajomy Turek dosłownie powiedział, że w jego kręgu kulturowym gwałt to jedyna zbrodnia, za którą przysługuje kara śmierci (to, że przy okazji posłużył się głupawym przykładem tego, że gdy gwałciciel trafił do pierdla za gwałt, pozostałe 1200 więźniów go gwałciło dopóki nie popełnił samobójstwa to inna sprawa :v). No i główne skutki newsów ze sformułowaniami o sprawcach "o wyglądzie południowym lub arabskim" o jakich słyszałem w Polsce, to np. coraz częstsze obrzucanie kamieniami domu/zakładów pracy, których jest właścicielem znajomy mojej rodziny, z pochodzenia Kurd.