Wiesz co Muszka, jak już wypracowałem <pożądany przez wszystkie gimbazy> sześciopak w gorszym czy lepszym wydaniu to chciałbym to utrzymać a i tak przyzwyczaiłem się do takiej ilości żarcia, nawet się nie męczę, a skończyłem redu bo na treningach chodziłem już jak wymięta szmata także uznałem że i tak osiągnąłem to co chciałem, teraz lecimy priorytet klatka, plus ogarnąć "core" z racji na dawne przygody z przepukliną
Lecimy powoli do przodu zachowując mały fat % i będzie wsio dobrze Czekam na moment kiedy będę mógł wrócić do wołowiny, kocham drób ale już troszkę zaczyna męczyć Więcej tłuszczu może trochę mniej węgli żeby nie
Jasne, każdy po swojemu, ale dopóki nie przekraczasz zapotrzebowania kalorycznego (a wątpię żeby to było 1900cal) przy treningach to nie zalejesz się tłuszczem. Więcej jedzenia to będzie tylko więcej siły i przyrostów, a przyrost mięśni jest równoznaczny spadkowi %BF. Zawsze też można lecieć cały czas programem re-kompozycji (my ultimate weapon of choice) i trzymać niski %BF przez cały rok przy powolnych przyrostach.
Generalnie to ja jestem trochę uczulony na takie dawki kaloryczne. Kiedyś całą klasę maturalną ćwiczyłem regularnie co drugi dzień i nie było przeproś (może ze 2-3 treningi opuściłem) z podejściem, że ciężki trening + mało kalorii = spadek BF i przyrosty. Jadłem 2kcal codziennie i nierzadko sobie czegoś odmawiałem mimo to. W rezultacie po tych 8-9 miesiącach osiągnąłem rezultaty gorsze niż teraz po 2, a zraziłem się na długi czas (a i jakby mnie
@coin777 nie przytemperował to pewnie znowu bym zrobił ten błąd). Jasne, że Ty redukujesz już wcześniej zdobyte gainsy, a ja chciałem się powolutku budować, ale to nie zmienia faktu, że jak widzę takie cyferki to mam wrażenie że są pogrubioną i powiększoną czcionką napisane