Autor Wątek: Ostatnio oglądane filmy  (Przeczytany 532881 razy)

Offline MrJ

  • Pr0
  • Wiadomości: 576
  • marudny jeżor
Odp: Ostatnio oglądane filmy
« Odpowiedź #2125 18 Maj, 2015, 06:45:17 »
Cytuj
Kurwa zgadzam się. Serio, zgadzam się z MrJ.
Co poszło nie tak?



:D

Lisbeth w trylogii jest... nawet nie wiem jaka jest. Bo niestety minusem wersji skandynawskiej jest ciągłe mnożenie wątków. Może w książce się to broni, w filmie nie. Zresztą każda część jest inna - pierwsza to thriller / czarny kryminał / jakkolwiek tego nie nazwać, druga to takie chujwico, niby sensacja ale nudnawa, a trzecia - polityczny dramat sądowy, interesujący jak zeszłotygodniowy budyń. Obejrzałem całość i im bliżej końca, tym było gorzej.
Lisbeth w "holyłódzie" to po czystej wody socjopatka, którą Mara gra po ostrej bandzie. I dzięki temu jest autentyczna, a nie jak w oryginale oglądamy dziesiąte tłumaczenie że trudne dzieciństwo, że ojciec, matka, polityka, plepleple. Coś jak Joker/Bane w "Batmanach" (tak mi się Wuju skojarzyło) - Joker to psychol, on nie musi się z niczego tłumaczyć i usprawiedliwiać, sieje chaos i przemoc dla samego chaosu i przemocy. Natomiast jak oglądałem "wzruszającą historię" Bane'a to mnie chuj bolał. Naciągane toto jak gumka od majtek.

Może i "Dziewczyna..." jest względem oryginalnej wersji spłaszczona, może i niektóre wątki są na siłę przerobione żeby miały sens w jednym filmie a nie czekały na rozwiązanie jeszcze przez dwie części. Może i jest Craig :P Ale taka forma bardziej klasycznego kryminało-thrillera bardziej przemawia do mnie, niż jakaś rozwlekła psycho-polityko-drama wersji oryginalnej.

A w temacie - kino polskie:

"BOGOWIE" - dobry film, może i bardzo dobry, ale żeby zachwyt, to nie. Kot już nie gra Religi, on JEST Religą, natomiast całość... trochę za bardzo hagiograficzna, robi z Religi nieomylnego boga i stwórcę, a te błędy które popełnia są traktowane jako konieczne poświęcenie w drodze do jaśnie oświeconego sukcesu. Owszem, Religa wielkim człowiekiem był, i jego dokonania wielkie są. Ale jednocześnie miał sporo za uszami, i nie chodzi tylko o późniejszą politykę, ale np. o gargantuiczną wizję Akademickiego Centrum Medycznego - do znalezienia na necie co to jest, czy raczej było.

"POTOP REDVIVUS" - niestety muszę się zgodzić z opiniami na necie - dobrze że film został nie tylko zremasterowany, ale też przemontowany i skrócony, źle że w tak dużym stopniu. Z oryginalnych ok. 310 minut zostało ok. 180, dzięki czemu za chuja nie wiadomo o czym jest ten film :P Ogólnie warto obejrzeć, bo wiele szczegółów widać dopiero teraz, ale w kwestii treści to z historycznego widowiska z wątkiem "miłosnym" (celowo w nawias) jako spoiwem całości, zostało tanie romansidło z historią w trzecim tle.
Ogólnie warto dla szukania smaczków, detali, trzeciego tła. Ale jak ktoś chce cokolwiek zrozumieć, odsyłam do oryginału ;)

"HISZPANKA" - dziwny film. Nawet nie wiem za bardzo jak się do niego odnieść. Co resztą widać "na necie" - bardzo niska ocena ogólna (4,2/10 na filmwebie, przy czym według ich skali mniej niż 6/10 to już totalna chujnia i grzybnia) i masa opinii typu "co to kurwa jest nic nie rozumiem" :P No właśnie - pomijając niedoróbki scenariusza, czy przede wszystkim brak solidnego reżysera który byłby w stanie ogarnąć chaos filmu tego typu, jest to obraz za trudny dla współczesnego widza.
Wiem wiem, zaraz się pewnie zacznie że "co jak tam chuja sam wiem" :P Ale prawda jest taka, że wielbiciel owczarka detektywa nie ma prawa zrozumieć odniesień jakie są w tym filmie. Bo nie wie czym jest surrealizm, ekspresjonizm, jakie są ogólne zasady rządzące kinem przedwojennym (a choćby pierwsze z brzegu przerysowane aktorstwo) itedeitepe.
Trochę mi się ten film kojarzy z "Birdmanem", trochę z "Pamiętnikiem znalezionym w Saragossie", takie mieszanie rzeczywistości rzeczywistej z nierzeczywistą :D Niestety, tamte firmy robili reżyserzy potrafiący ogarnąć temat. Tutaj tego brakło, i został chaos. Szkoda. Niemniej, jak dla mnie warto, choćby dlatego że ze świecą szukać w rodzimej kinematografii obrazów tego typu :tak:
Dyskusja z forumowym skurwysyństwem jest jak gra w szachy z gołębiem - nieważne ile umiesz, wiesz i jaki masz poziom. Gołąb i tak wskoczy na szachownicę, rozjebie figury, nasra i wydrze dziób że wygrał.