Wczoraj wracałem po 13 godzinach pracy ( HARÓWY) do domu i musiałem zajść do żabki po szlugi . Jak wychodziłem trafiłem na szmaciarza co to teksty sprzedaje ( kierowniku poratuj ) jak mu powiedziałem żeby wziął się do roboty to usłyszałem kilka epitetów głównie pod adresem mojej św pamięci matki . Jak mawia Spejson ...po mnie spływa , ale na matkę nie pozwolę , a że moja waga zwykle oscyluje w granicach 99 kg to jakoś głupio bić zapijaczonego frajera o 30 kg lżejszego . No ale suma summarum nie wytrzymałem i trafiłem go z otwartej dłoni , niestety pech chciał że jego ząb wbił mi się gdzieś między linią życia a linią serca . Adrenalina sprawiła że nawet tego nie czułem , a tego wbitego w rękę zęba wyciągnąłem dopiero w domu . Jednak zanim tam doszedłem to już policja na mnie czekała . Frajer ma czterech światków że go pobiłem , ja nie mam żadnego , że mi ubliżał . Wybicie zęba to według kodeksu karnego uszkodzenie ciała . Przesłuchanie 07.04 , na moją korzyść świadczy tylko to że ten debil to stary kryminał , a ja w życiu nawet mandatu nie zapłaciłem ( choć kilka dostałem

) Kurwa czy ktoś jeszcze pamięta co to Kodeks Boziewicza ?