Zastanawiające jest to, że "sztuka" tego pokroju jednak znajduje wśród swojej publiki osoby, które wzdychają z zachwytem patrząc jak jakaś pacjentka z cycem na wierzchu i spięta drutem od ucha do ucha pluje mlekiem po glebie.
Pewnie Ci zafascynowani tymże wyplutym mlekiem postrzegają nas jako staroświeckich ignorantów. Niestety, mnie to tylko i wyłącznie wygląda na dorabianie głębokiej filozofii do czynności podcierania dupy, z nadzieją że publika i tak będzie smyrać się po bródce aprobując spektakl choć i tak nikt nie chwyta co się na załączonym obrazku wyprawia...
...albo jestem zbyt tępy na tego typu performensy, trudno, przeżyję.
Spoiler PS. Nie hejtuję jeno próbuję skumać porke, dlaczego, jak to i po co? :v
Eksploruje granice pomiędzy byciem i nie-byciem, oraz ciężką do określenia przestrzeń permanentnego partycypowania w płynnej całości.