Wchodzi facet "tanecznym" krokiem do apteki, staje przy okienku (zapierdala od niego wódą tak, że mi się we łbie zaczyna kręcić):
Ja: Proszę, w czym mogę pomóc?
Gość: Poproszzszszę csoś od bólu zęba. Tylkoooo csoooś mosnego, bo ketonaaaal juszzzzz nie pomagaa.
Ja: Najlepszą opcją byłoby proszę Pana pójść do dentysty. Mogę zaproponować coś w miarę silnego od bólu zęba, ale czuję alkohol więc to nie jest raczej dobry pomysł.
Gość: No, ale sooooo na pszychłaaad? Pyralgin mi keeedyś pomahhhał.
Ja: Może być pyralgin, ale musi Pan najpierw przetrzeźwieć żeby go wziąć. Szkoda wątroby i żołądka.
Gość: EEEee tam, nic mi się nie staaanie.
Ja: Zanim Pan weźmie ten pyralgin, niech Pan naprawdę wytrzeźwieje, bo może Pan sobie krzywdę zrobić, jeśli w takim stanie juz Pan nałykał się i ketonalu.
I najlepsze Facet zbiera się do wyjścia, doszedł do drzwi, złapał za klamkę. Po czym odwraca się do mnie, podchodzi do okienka i wali tekstem:
Gość: Momment, sekhhhundaa. A sssskąd wiesszsz, sze jestem pijany?