Autor Wątek: Co nas w życiu cieszy ;)  (Przeczytany 1747827 razy)

Offline MrJ

  • Pr0
  • Wiadomości: 576
  • marudny jeżor
Odp: Co nas w życiu cieszy ;)
« Odpowiedź #9500 03 Sty, 2015, 14:21:45 »
No widzisz - ty widziałeś ;) A ilu nie widziało, a prawi mądrości?

Zresztą punkt widzenia zależy od punktu siedzenia - dla ciebie (czytałem też dyskusję nt. form zatrudniania, umów itp.) takie przejście do korpo to samo zuo. Dla Sylkisa szansa na lepsze i stabilne zatrudnienie. W sumie dla mnie też by tak było - o ile miałbym wybór ;)

Dlaczego? Bo na razie mam takie doświadczenia, że i w małej firmie (i małym zespole) mnie jebali, i w dużej. ALE: w takim korpo chodziłbym ubrany jak człowiek, a nie w żałosnej firmowej szmacie co się rozłazi w szwach bo firemce żal dołożyć 5 zeta na mniejszą podkoszulkę (nieważne, że to wizytówka firmy), albo fogle w jakiś roboczych brudach (które kupujesz zresztą za własne pieniądze, bo ci szef nie zapewni). Bo siedziałbym w klimatyzacji, a nie +30 w cieniu / -5 w środku nocy / śnieżycy / ulewie, bo i tak bywało. Bo za za nadgodziny by płacili, a nie kombinowali jak z nich zedrzeć (albo umowa na niskiej podstawie żeby mało płacić, albo w ogóle "no przecież jakie nadgodziny"). Bo w ogóle umowa miałaby ręce i nogi i byłaby na wejściu na stole, a nie "no będzie oczywiście, jak nie zapomnę, jak księgowa nie dostanie sraczki, jak to, jak tamto, a fogle to nie mam teraz czasu". Już nie mówiąc o sytuacjach jakich w dużych firmach po prostu nie ma - bo skarbowemu trzeba najpierw zapłacić, bo nie wpłynęła kasa za zaległą robotę, bo ZUS ciśnie, bo chujwico. O ogólnej stawce to nawet szkoda wspominać.
I tak, dla takich zmian chętnie zostanę korpo-larwą, przynajmniej nie będę musiał się martwić z czego zapłacę rachunki nie tylko za miesiąc, ale i za pół roku.

Co ciekawe - sam największą kasę w życiu zarabiałem nie na etacie, a na zleceniach. Ale teraz w jednej chwili przeszedłbym na etat do dużej firmy, bo bardziej potrzeba mi stabilizacji i pewności jutra. A co do wysokości zarobków / możliwości rozwoju / lepszego traktowania, to jakoś bym się nie spierał, czy w małych firmach jest lepiej. Może u innych tak jest/było, u mnie wręcz odwrotnie.

Niemniej jak wspomniałeś, każdy ma swoje doświadczenia.
Dyskusja z forumowym skurwysyństwem jest jak gra w szachy z gołębiem - nieważne ile umiesz, wiesz i jaki masz poziom. Gołąb i tak wskoczy na szachownicę, rozjebie figury, nasra i wydrze dziób że wygrał.