Autor Wątek: Co nas w życiu cieszy ;)  (Przeczytany 1747943 razy)

Offline pivo

  • Pr0
  • Wiadomości: 736
    • VisionsOfTondal
Odp: Co nas w życiu cieszy ;)
« Odpowiedź #9500 03 Sty, 2015, 10:21:07 »
Cytuj
Weźmy na przykład taką firmę jak McKinsey, która jest otoczona aurą mistycyzmu. Na praktyki idzie tam top 3 SGH. Tam na wejściu wiesz, że przed 22 nie wyjdziesz, ale wiąże się to też z adekwatnymi zarobkami. Praktykant na start dostaje dychę.

Nawet zakładając, że to firma z topu i pracownicy z topu, to wytłumacz teraz ludziom "jaka to korpo jest wstrętna, zła i fogle". Ludziom, którzy też zapierdalają dzień w dzień po godzinach, też awansu ni chuja nie zobaczą, też szef jebie ich w dupala bez wazeliny, ale dostają nie 10k jako stażysta, a 1/3 tego jako normalny, etatowy pracownik.

Zresztą nie mam zamiaru ani wybielać korporacji, ani oczerniać małych firm, ale praca w tych dużych naprawdę jest daleka od "korpo chuj". Choćby tylko patrząc na porównanie moje i Żony Mojej - Ona w międzynarodowym molochu (zresztą nie pierwszym w jej karierze), ja w albo małych firmach, albo małych zespołach regionalnych z dużą autonomią (czyli niby część dużej firmy, ale praktycznie i tak lokalne sobiepaństwo) - i w zasadzie niewiele mogę znaleźć tych plusów mojego zatrudnienia nad Jej. No MOŻE atmosfera w pracy, ale z drugiej strony to zależy od pojedynczych ludzi - pracowałem/pracuję i z naprawdę fantastycznymi osobami, jak i (nie)skończonym skurwysyństwem.
Tyle, że Żonie Mojej za pracę płacą, a nie udają. I to za samą podstawę etatu, nadgodziny to już fogle gruby szmalec. A dodatkowo jak tę pracę zmieni (z takich czy innych powodów), to weźmie ze sobą porządną pozycję w CV i teczkę uprawnień, zezwoleń i szkoleń, co jej da praktycznie na wejściu w każdej firmie do jakiej złoży, pensję sporo ponad średnią krajową - co jak na kobietę w wieku 28 lat jest całkiem-całkiem :tak: Ja natomiast swoją historią zatrudnienia, "rozwoju", obiecanek-cacanek i całej reszty (ze stanem konta włącznie, a może i przede wszystkim), mogę sobie dupę podetrzeć.

PS. Daj mi Panie RAZ KURWA W ŻYCIU taką pracę, gdzie (licząc po przypadku @pivovarita czyli 10k miesięcznie > 120k rocznie) byłbym w stanie przy obecnym swoim poziomie życia / wydatkach / zobowiązaniach, odłożyć po roku pracy ca. 100 000 złotych polskich. Chuja że robiłbym po -naście godzin, że wytrzymałbym tylko ten jeden rok, bo dobiłoby mnie to i fizycznie i psychicznie (tja, jakbym niczego takiego w życiu nie przeżył, ale za 2k a nie za 10k pensji), ale jednym takim rokiem ustawiam sobie (no i Żonie) zabezpieczenie na następnych x-lat. Tja... :facepalm:

Niemniej, temat jest nie o wkurwach, a o cieszeniu - ja się cieszę że zaczął się nowy rok, może będzie lepszy (mniej popierdolony? :D ) od poprzednich. Czego sobie i państwu życzę :)

PS. A teraz zabieram się do licytowania jednego mojego GASu, bo jest szansa wyrwać go za +- pół ceny rynkowej :zuo:

No to pewnie trochę wsadzę szpilę teraz, ale w tym samym korpo stawki dla normalnych pracowników z MBA rozpoczynają się od 25k za miesiąc.
Widzisz, ja wiem, że dla wielu osób pewne warunki są nieosiągalne, ale czyja to wina? pracodawcy? małych firm? moja?
Znacznie łatwiej jest wytykać palcami zarobki lekarzy, prawników, pracowników IT niż po prostu poświęcić część swojego życia, żeby znaleźć się na ich miejscu.

A co do korporacji to sam mam z tym dużą styczność, bo stosunkowo często w mojej karierze zawodowej musiałem się pojawiać u korporacyjnego klienta i często pracować na miejscu tymczasowo. Także widziałem jak to wygląda od środka a nie tylko słyszałem z opowiedzi kolegów, więc nie są to moje domysły a refleksje człowieka, któremu kiedyś na studiach ciekło po nogach na widok karty multisport i szklanego budynku.
« Ostatnia zmiana: 03 Sty, 2015, 10:29:12 wysłana przez pivovarit »