Autor Wątek: Co nas w życiu cieszy ;)  (Przeczytany 1747802 razy)

Offline MrJ

  • Pr0
  • Wiadomości: 576
  • marudny jeżor
Odp: Co nas w życiu cieszy ;)
« Odpowiedź #9500 03 Sty, 2015, 09:46:34 »
Cytuj
Weźmy na przykład taką firmę jak McKinsey, która jest otoczona aurą mistycyzmu. Na praktyki idzie tam top 3 SGH. Tam na wejściu wiesz, że przed 22 nie wyjdziesz, ale wiąże się to też z adekwatnymi zarobkami. Praktykant na start dostaje dychę.

Nawet zakładając, że to firma z topu i pracownicy z topu, to wytłumacz teraz ludziom "jaka to korpo jest wstrętna, zła i fogle". Ludziom, którzy też zapierdalają dzień w dzień po godzinach, też awansu ni chuja nie zobaczą, też szef jebie ich w dupala bez wazeliny, ale dostają nie 10k jako stażysta, a 1/3 tego jako normalny, etatowy pracownik.

Zresztą nie mam zamiaru ani wybielać korporacji, ani oczerniać małych firm, ale praca w tych dużych naprawdę jest daleka od "korpo chuj". Choćby tylko patrząc na porównanie moje i Żony Mojej - Ona w międzynarodowym molochu (zresztą nie pierwszym w jej karierze), ja w albo małych firmach, albo małych zespołach regionalnych z dużą autonomią (czyli niby część dużej firmy, ale praktycznie i tak lokalne sobiepaństwo) - i w zasadzie niewiele mogę znaleźć tych plusów mojego zatrudnienia nad Jej. No MOŻE atmosfera w pracy, ale z drugiej strony to zależy od pojedynczych ludzi - pracowałem/pracuję i z naprawdę fantastycznymi osobami, jak i (nie)skończonym skurwysyństwem.
Tyle, że Żonie Mojej za pracę płacą, a nie udają. I to za samą podstawę etatu, nadgodziny to już fogle gruby szmalec. A dodatkowo jak tę pracę zmieni (z takich czy innych powodów), to weźmie ze sobą porządną pozycję w CV i teczkę uprawnień, zezwoleń i szkoleń, co jej da praktycznie na wejściu w każdej firmie do jakiej złoży, pensję sporo ponad średnią krajową - co jak na kobietę w wieku 28 lat jest całkiem-całkiem :tak: Ja natomiast swoją historią zatrudnienia, "rozwoju", obiecanek-cacanek i całej reszty (ze stanem konta włącznie, a może i przede wszystkim), mogę sobie dupę podetrzeć.

PS. Daj mi Panie RAZ KURWA W ŻYCIU taką pracę, gdzie (licząc po przypadku @pivovarita czyli 10k miesięcznie > 120k rocznie) byłbym w stanie przy obecnym swoim poziomie życia / wydatkach / zobowiązaniach, odłożyć po roku pracy ca. 100 000 złotych polskich. Chuja że robiłbym po -naście godzin, że wytrzymałbym tylko ten jeden rok, bo dobiłoby mnie to i fizycznie i psychicznie (tja, jakbym niczego takiego w życiu nie przeżył, ale za 2k a nie za 10k pensji), ale jednym takim rokiem ustawiam sobie (no i Żonie) zabezpieczenie na następnych x-lat. Tja... :facepalm:

Niemniej, temat jest nie o wkurwach, a o cieszeniu - ja się cieszę że zaczął się nowy rok, może będzie lepszy (mniej popierdolony? :D ) od poprzednich. Czego sobie i państwu życzę :)

PS. A teraz zabieram się do licytowania jednego mojego GASu, bo jest szansa wyrwać go za +- pół ceny rynkowej :zuo:
« Ostatnia zmiana: 03 Sty, 2015, 09:49:06 wysłana przez MrJ »
Dyskusja z forumowym skurwysyństwem jest jak gra w szachy z gołębiem - nieważne ile umiesz, wiesz i jaki masz poziom. Gołąb i tak wskoczy na szachownicę, rozjebie figury, nasra i wydrze dziób że wygrał.