Autor Wątek: Co was w życiu smuci?  (Przeczytany 210496 razy)

Offline kguitark

  • Użytkownik
  • Wiadomości: 78
Odp: Co was w życiu smuci?
« Odpowiedź #425 23 Gru, 2014, 12:30:47 »
Więc się nie dziwię, że Janusze Biznesu walczą ceną i klienta. Bo jak inaczej?
Jakością obsługi klienta. Ekskluzywnością, jakością towaru. Prędkością realizacji. Supportem po zakupie. Dostępnością od ręki.
Konkurencja powinna się odbywać na zasadzie - sprzedajesz groch, to ja sprzedam fasolę. A nie tak: sprzedajesz groch za 2,50, to ja sprzedam za 1,50, mimo tego że ludzie się chcą o niego pozabijac, taki dobry - bo mamy tego samego hurtownika, który nam sprzedaje za 0,50, o czym wiesz i Ty i ja. Mało tego - mógłbym znaleźć lepszego hurtownika i sprzedawać jeszcze lepszy groch za 4,00 i uwierz mi, po*****lił bym Ci część klientów, tych dla których to jakość towaru, a nie cena będzie kryterium. Mógłbym odbić Ci klientów, którzy lubią sobie pogawędzić, bo załóżmy, że Ty za tym nie przepadasz. Albo zatrudnię zajebiście fajną hostessę jako sprzedawczynię - część klientów znów pójdzie do mnie. Zapewnię zwrot pieniędzy, jak ktoś po moim grochu dostanie sraczki - znów ktoś przyjdzie do mnie, zamiast do Ciebie i nawet zapłaci więcej. Albo podpiszę umowę z bankiem i dam Ci raty 0% na swój groch. Znów część klientów dla mnie. A nie obniżyłem ceny nawet o złotówkę.
Licytowanie się o 10 groszy między sprzedawcami o klienta który przychodzi i krzyczy - KTO MI SPRZEDA TANIEJ?? to najbardziej żenująca sytuacja jaka może spotkać handlowca. Nie znosiłem klientów, którzy zaczynali rozmowę od "a jaki dostanę rabat", bo z takimi trudno było rozmawiać jakkolwiek handlowo. Oczywiście, że są klienci dla których cena jest ostatecznym kryterium i o takiego też można/trzeba walczyć (w granicach rozsądku, chociaż widziałem już za życia sprzedaże poniżej granicy opłacalności, byleby klienta zatrzymać). Widywałem klientów totalnie niezainteresowanych towarem, którzy przychodzili do mnie z kajecikiem po to, żeby odnotować jaki dostali u mnie rabat i to samo robili u konkurencji. Nieistotne, że ja produkt zaprezentowałem, jeśli to była gitara - to zagrałem na kilku kanałach i np. prezentując uniwersalność instrumentu, zagrywki w kilku gatunkach (a grać potrafię). Nieistotne, że byłem uprzejmy i uśmiechnięty, znałem odpowiedź na każde pytanie klienta itd. Wygrał Janusz, który powiedział: u mnie 20% taniej! Czyli innymi słowy - jest idiotą, bo mógłby dać 10% rabatu i spróbować zarobić więcej, ale mu się nie chce. Więc zamawia taki sam towar jak konkurencja, w identycznych konfiguracjach. I daje cenę -10%. Albo większe rabaty. (poważnie, tam gdzie pracowałem mięliśmy taki problem z konkurencją - zamawiali to samo co my i po prostu zaniżali cenę)
Nie można k****a zrobić tak, że jak w sklepie a) jest m-audio, to sklep b) zamawia focusrite'a. W ten sposób zainteresowani m-audio kupią u a), zainteresowani focusem kupią u b), a Ci, którzy po prostu chcą interfejs, kupią tam, gdzie sprzedawca wykaże się większymi umiejętnościami handlowymi i przekona, że albo ma lepszy produkt, albo u niego opłaca się (i tutaj mamy handel!!!) zapłacić więcej.
Anegdota z doświadczenia: mój obecnie dobry znajomy próbował sprzedać kobicie z córką gitarę. Rozmawiał wyłącznie z matką, która po 5 minutach kiedy - słusznie zresztą - proponował opcję za 800zł zamiast tej za 200zł, powiedziała mu, że ma tylko 100zł w portfelu i nic dzisiaj nie kupi. Widziałem, że ch**a sprzedał, więc dałem mu na migi znać, że podejdę do klientki. Ale w ogóle nie rozmawiałem z matką, tylko z córką. Bo klientka miała pi****lca na punkcie córki i nawet debil by to zauważył. Zacząłem córce tłumaczyć, że nawet jeśli wyjdą ze sklepu, to powinna pogadać z mamą i powiedzieć, że łatwiej będzie jej zacząć grać na instrumencie, który stroi, jest wygodniejszy, jest z drewna a nie ze sklejki, a tak w ogóle to niech zobaczy sama, weźmie do ręki, poczuje różnice... pół godziny mi to zajęło, w końcu zacząłem rozmawiać z matką. Zrobiła zakupy za ponad 1500zł, bo dokupiła do gitary stroik, statyw, podręczniki, zapasowe struny, gruby futerał. Mało tego - córkę zaprosiłem na lekcje do siebie i doiłem je z pieniędzy jeszcze kilka miesięcy, jako korepetytor. Mimo tego, że klientka weszła do sklepu i chciała jak najtaniej. Kolega pytał mnie jak to zrobiłem, bo przecież klientka powiedziała,  że ma przy sobie 100zł. 1) miała kartę kredytową 2) to nie matka była osobą decyzyjną, tylko córka, którą olałeś. A ja mamusi zrobiłem przyjemność, bo za 1500zł ktoś pogadał z jej brzydką córką i jeszcze dał do siebie telefon. 0zł rabatu.
Ja staram się kupować świadomie, Ty też. Często zamawiam przez internet, szukając ofert konkurencyjnych cenowo. Ale jeśli jeszcze nie wiesz, jak małym odsetkiem społeczeństwa jesteśmy - idź do Media Marktu i Saturna zobacz, jak sprzedają się np. gry w cenie 219zł za nowość :D I dobrze, że się sprzedają. To znaczy, że polityka tych sklepów jest słuszna z ich punktu widzenia.
« Ostatnia zmiana: 23 Gru, 2014, 12:58:01 wysłana przez kguitark »