Jest tak: moi Rodzice z Siostrą 3 lata temu mieli wypadek samochodowy - grubo najebany gość w nich jebnął na autostradzie, koziołkowanie, auto do kasacji, wielomiesięczna rehabilitacja itepe. Sprawa jasna jak słońce, powinna się skończyć na dwóch rozprawach sądu, pierwszej i ostatniej.
Ale jako że, jak śpiewał Kazik, w naszym "kochanym i praworządnym" kraju "nie ma słońca nieomal przez 7 miesięcy w roku", to:
- lekarz zjebał dokumentację, w której opis efektów wypadku i późniejszych dolegliwości był znacznie zmniejszony,
- agencja która się zajęła sprawą (wiadomo, wszyscy w szoku zaraz po wypadku w szpitalu, jakiś znajomy polecił, no to się zgodzili) zjebała z przygotowaniem wniosku, terminami rozpraw, dokumentacją i jeszcze wieloma innymi rzeczami, policzyła grubo za reprezentowanie, a na ogłoszeniu wyroku nawet się nikt z nich nie pojawił,
- pijany cwaniaczek zaczął kombinować a jakimiś papierami że się leczy, że nie był poczytalny i inne takie gówno i w sumie chuja mu ostatecznie zrobili,
- sąd mielił to 3 lata, po czym ostatecznie "w majestacie prawa" osądził. I dostali odszkodowania za uszczerbek na zdrowiu UWAGA, KURWA: dla Mojej Siostry (jako najmniej poszkodowanej) nieco ponad 3 tysiące, dla Rodziców (oni się należeli szpitalach, do tej pory chodzą na rehabilitację bo Ojciec kuleje) po około 6 tysięcy. Złotych polskich.
Już kurwa nie wiem czy się śmiać, płakać czy kurwa cokolwiek