Jarku - ja nie pierwszy raz robię w handlu i wiem, że "nasz klient nasz per pan", ale do tej pory takie sytuacje kończyły się kulturalnym spuszczeniem "pana klienta" do kibla. Pod w zasadzie byle pretekstem. Zresztą widziałem jż sytuacje wyproszenia takiego pieniacza ze sklepu. Kulturalnie, ale zdecydowanie.
Ty masz terminy, u nas np. dobrze działa:
1. w przypadku towaru, zwłaszcza typu IT, że ostatnia rozpakowana sztuka,
2. w przypadku usług, że np. bank czegoś tam nie wystawi,
A nie kurwa lizaniem wora i opierdalaniem wszystkich jak leci. Swoją drogą naganę dostał gość z najlepszymi chyba wynikami w oddziale, zresztą sam kierownik zrobił go pełniącym obowiązki w razie własnej nieobecności. Coraz lepiej...
Chociaż w zasadzie to ja mam takie sytuacje w dupie. Jak przykazał w/w kierownik (niestety coraz bardziej "kierowniczek" a nie "kierownik") w oficjalnym piśmie, odsyłam od razu takiego "uciążliwego klienta" do niego, i niech sam jaśnie pan świata się męczy z rabatami, zniżkami i innymi takimi. Ja jestem na dole drabinki, nie mam uprawnień i ogólnie chuja mogę
I mam spokój