Nawet w kinie na tym byłem
i o ile podobało mi się, o tyle historyjce brakowało statecznego szlifu dobrego reżysera wespół ze scenarzystą. Bo są pomysły zajebiste, ale kilka kiszek też - np. Peter Stormare (szeryf wioski) ginie bez sensu zanim zdążył się sensownie nagrać, a jego postać mogłaby być naprawdę zajebista. Ze stylizacją Famke Janssen też ktoś przesadził - niby to drobiazgi, ale w rękach np. Terrego Gilliama obraz mógłby być zajebisty, a jest tylko przyjemną oglądaczką.
W temacie:
WATCHMEN - STRAŻNICY Film który ma jeden z najlepszych początków jakie widziałem - czołówka do piosenki Dylana jest przekurwagenialna! Niestety dalej jest już tylko gorzej - masa jakiś pseudofilozoficznoh
umanitarnochujwijak
ich bredni (dr. Manhattan
), przeplatana sadystyczną rąbanką (Rorschach w więzieniu) i wątkiem "miłosnym" emocjonującym jak wczorajszy budyń. Ostatnie pół godziny już ledwo usiedziałem, takie było "ciekawe". Szkoda, szkoda i jeszcze raz szkoda