Powinno być w szokach, ale po głębszym zastanowieniu się nie pasuje. Szedłem sobie radośnie do Lidla po zakupy, słuchałem muzyczki i ogólnie chyba pierwszy dzień wiosny. Zaczepia mnie ktoś, patrzę- ksiądz! WTF?! Nie mam na sobie koszulki Slayera czy Behemotha, patrzę drugi raz, a tym księdzem jest człowiek którego znam bardzo dobrze!
Ów człowiek całe życie pił ze mną tanie wina, jarał tanie szlugi w najróżniejszych melinach. Był typowym panczurem, z którym założyłem pierwszą kapelę i graliśmy prawdziwego punka! Skończył liceum i poszedł do seminarium, a teraz jest pełnoprawnym księdzem w parafii pod moim domem. Żeby było jeszcze weselej, ma na nazwisko Budzyński, także siedzący w temacie wiedzą czemu jest to fajny zbieg okoliczności