pod koniec lutego, wyciągnąłem xj-ta z garażu, odpaliłem za drugim razem, wsiadłem i po przejechaniu 10m prawie się wyjebałem na lodzie, ale jadę dalej temp. blisko zera godzina 18:00 jadę na stacje dopompować opony, widzę policję, otwierają szybę i domagają sie dokumentów, pytam się o co kaman a ci że przecież jest luty!!! tak się biedaki o mnie martwiły. oczywiście kompresor nie działał wiec wsiadłem i do mechanika 25km, max prędkość 80km/h. 4 marca skończyłem pracę o 6:00 rano zabrałem się z ojcem w kierunku miejscowości Dęblin po motocykl już było lepiej jednak ręce dalej marzły. 5 i 6 marca pękło 500km ryj miałem tak wysuszony że aż cały czerwony, wysuszyłem sobie oczywiście śluzówki, zima wróciła i wróciła deska, teraz jestem na zwolnieniu