Autor Wątek: Dyskusja o flojdach  (Przeczytany 21941 razy)

Offline Radek M

  • Sith Lord
  • Pr0
  • Wiadomości: 1 484
  • "[pause] These go to eleven"
Odp: Dyskusja o flojdach
« Odpowiedź #25 27 Wrz, 2012, 00:23:03 »
- Twoje wypowiedzi również tworzą owy folklor
:(
wśród trzeźwo myślących ludzi nie ma miejsca na argumenty "bo tak i chuj"
aha. :o
Ty jako pierwszy złapałeś
natomiast ciśnienie które z żartami przestaje mieć cokolwiek wspólnego.
Chuja tam, ja wim swoje. Mondziu w realu też szczela focha, gdy na jego niby-rzeczową argumentację odpowiem żartem ''chuja tam'' albo ''bo tak'' :P Teraz będzie udawał, że żartował, i tak by się nie przyznał, że siem spioł ;)

-  Argument fizyczny:

Jako praktyk, dla mnie jest to naukowy bełkot który nic mi nie daje - w
kontekście pierdylriarda zmiennych tym bardziej. Wiem natomiast kilka
rzeczy z autopsji - może nie robiłem sam instrumentów, ale uwierz mi że miałem ich trochę  w rękach, część z nich była też moja, i nie mówimy tutaj o średniej czy niższej półce jakościowej):
Ten ''bełkot'' miałem nie raz okazję sprawdzić w praktyce. Jeżeli gdzieś coś grało głośniej, ciszej, wzbudzało się, gasło, zmieniało barwę, zawsze szukałem elementów, które w jakiś sposób rezonują. W przypadku wspomnianego stałego mostu z mikrostrojeniem produkcji schallera, wystarczyło go puknąć i usłyszeć jak on drga i w jaki sposób, żeby stwierdzić ''oho, to dlatego to tak gra''. Podobnie z każdym innym elementem gitary.

Punkty styku mostu z resztą gitary to w przypadku owe resorujące
sprężyny, oraz noże. Troszkę mało, a fizyka fizyką - to dosyć potężnie wpływa na owy sustain.
Dobra, czyli przypisujesz powierzchni styku mostka z dechą kluczową rolę w kreowaniu sustainu. Więc powiedz mi, jak ma się powierzchnia styku klasycznego wraparounda z trzpieniami wbitymi w korpus do przypadku flojdrosa, również ztrzpieniami wbitymi w korpus? W przypadku flojd rosa masz teoretycznie dwupunktowy styk. W drugim przypadku masz dwa otwory i wchodzące w nie trzpienie o innej średnicy. Powierzchnię styku w najlepszym przypadku tworzą dwie linie o długości równej grubości mostka. O ile są śrubki blokujące, zapobiegające jego przekrzywieniu, a opcjonalne dwie śruby do globalnej regulacji menzury są na maksa wykręcone, bo inaczej kontakt znów staje się punktowy. :P Jak widzi Ci się teraz fizyka czy nawet elementarna geometria? ;)
I co żeś się uczepił ''resorujących'' sprężyn? Floyd się buja, owszem, ma swój rezonans, nie jest ukadem sztywnym dla niskich częstotliwości i stałej siły(w przeciwieństwie do wysokich częstotliwości, dla których stanowi sztywne ciało). No ale nie powiesz mi, że stałe mostki nie mają swojego rezonansu. Mają i to dość wysoko położony. A dla tych częstotliwości mostek przestaje być sztywny, zaczyna drgać. Co wtedy? Czy twierdzisz, że rezonans w użytecznym zakresie pozwala zachować wyrównane pasmo? Odpowiedz tak na logikę, pomijając Twoje doświadczenia, czy Twoja teoria dalej jest spójna?

I teraz tak jeżeli mówimy o tremol no - posłuchaj co daje, wtedy oceniaj.
Słuchałę u Mondzia. Wystarczy. Poza tym jak już wspomniałem: co jakiś czas zdarza mi się zablokować flojda do regulacji i to czymś o dużo większej powierzchni niż metalowym pręcikiem w obsadce ze śrubkami. Wtedy często sobie chwilę gram, bawię się w dzikie przestrajanie, etc. Słuchałem jak to brzmi nie raz i wzrostu pierdolnięcia oraz sustainu nie stwierdziłem. A już na pewno nie tam gdzie byłoby to w jakikolwiek sposób użyteczne. Mnie interesuje WYŁĄCZNIE wydłużenie i wyrównanie sustainu dźwięków wysokich i średnich. Basowe struny i tak wybrzmiewają mi ponad pół minuty spokojnie a ja trzymam dźwięk może góra 2-4 taktów. Coverów Sunn0 nie gram i nie będę. :P Taki właśnie jest mój kąt paczenia. Może faktycznie mam klapki na... uszach ale co ja poradzę. :P

Zrobiłem ostatnio eksperyment i w bardzo sustainogennej gitarze z fullfloating zrobiłem most jedno stronny "kładąc go na dechę" - efekt gitara gra oraz rezonuje lepiej. czary? nie. fakty.
Mocniej na pewno. Czy lepiej? Kwestia subiektywna. Ja już dawno dałem sobie spokój z ocenianiem, jak mi decha na sucho wibruje bez podłączenia.

Co do wpływu zablokowania mostu na sustain - obaj mówimy o odczuciach nie popartych żadnymi doświadczeniami "para" naukowymi. Spór zapewne rozstrzygło by nagranie instrumentu przed i po zablokowaniu mostu. Według mnie sustain się poprawił. Znów Twoje subiektywne zdanie przeciw mojemu. Coś "poprawiło" się w każdym razie na tyle że nie wracam do trybu full floating.
Wierzę Ci na słowo ale to ''coś'' wcale nie musi być sustainem. Tak jak mówisz, trzeba by było nagrać próbki. Ale znowuż próbki nagrane na lampie i na cyfrze przez słuchawki mogą dać zupełnie odmienny obraz sustainu danej gitary(energia drgań struny gdzieś z gitary wypierdala. Ale po podłączeniu pod wzmacniacz często się okazuje, że tą samą drogą energia może wrócić i masz dźwięk ciągnący się w nieskończoność). Poza tym, dla jakich dźwięków to nagrać? Jeden to za mało. Sustain wcale nie musiał się wydłużyć. Wystarczy, że jego maksimum występowania przesunie się na gryfie i masz dwa różne wyniki. Gitara zupełnie inaczej gra. Choć nie wątpię, w to, że Tobie może się to podobać bardziej.
Zresztą tak w zaufaniu powiem Ci, że sustain jako długość wybrzmienia dźwięku mało mnie interesuje. Interesuje mnie za to koloryt wybrzmienia i jego obwiednia oraz reakcja struny na tarcie nią o próg. Stałość nasycenia tego dźwięku harmonicznymi, równość wybrzmienia i łatwość podtrzymania go paluchami to jest właśnie sustain. Wybrzmiewanie czystą sinusoidką mnie nie interesuje. Łatwość robienia sprzęgów i ich kontrolowania owszem. A najlepiej jak dźwięk samoczynnie przechodzi we flażolet. Ale to można ocenić tylko na wzmaku. Na słuchawkach taka gita może nie brzmieć, mulić a sprawdzać zaczynają się zupełnie inne wiosła.
Więc pod tym względem obiektywna ocena sustainu gitar dalej pozostanie dogmatem a wynik badań zawsze będzie mocno zależał od warunków pomiarowych i subiektywnych odczuć eksperymentatora.
gitara z floydem nigdy nie będzie miała takiej tony sustainu jak gitara bez.
Bardzo ryzykowne stwierdzenie. Już nie raz słyszałem gity z flojdem ciągnące tak, że o ja pierdolę. Ze stałymi mostami również takie były, żeby nie było. Testów, pomiarów, porównań i statystyk nie prowadzę. Nie ma to sensu. Nie w przypadku wioseł ponadprzeciętnych. Po prostu zdarzają się gitary, które czystym przypadkiem przeczą wszelkiej logice, gra się na nich tak, że szczena opada i jedyny komentarz jaki jesteś w stanie z siebie wydobyć brzmi ''o kurwa...'' I są to wiesła z różnym osprzętem, różnej konstrukcji z różnego drewna, różnych marek i kosztujące też bardzo różnie. Nikt nie wiem dlaczego ale wszyscy są rozjebani.


- I w zasadzie dla mnie jedyny naprawdę mocny argument za Tremol no:  zawsze można mieć kilka instrumentów, ale co kiedy mamy jeden który gra tak jak się nam podoba(czy nawet wybitny egzemplarz), ale nie ma wersji ze stałym mostem?Wtedy mamy problem.
No tak... bo łatwiej wjebać tremol-no.

Można też nie mieć pieniędzy na kilka profesjonalnych wioseł grających na tym samym poziomie - to już argument nieco bardziej przyziemny. Łatwiej wydać 300zł na tremol-no, niż 7000zł na kolejną gitarę która nam będzie robiła dobrze brzmieniowo, jeno będzie miała stały most - tym bardziej kiedy taki instrument jest nam potrzebny do np. jednego numeru granego live.
Do jednego numeru live bym przeżył kupno jakiegoś taniego używanego szektera czy innej jamachy. :P A zapas na scenie i tak lepiej mieć niż nie mieć.

W kontekście Twojego podejścia do idealnego stroju czy ustawienia instrumentu nie rozumiem wyjścia pod tytułem "tani pagaj do jednego numeru". Dla mnie osobiście to dopiero jest nie do przyjęcia.
Ale co ma piernik do wiatraka? Tańsze wiesło może wzorowo stroić i dać się wyregulować. To, że fabryka jest w chinach wcale nie znaczy, że niewykwalifikowany robotnik będzie ręcznie odmierzał i dłubał sloty na progi. Wręcz przeciwnie. Precyzyjna nacinarka to podstawa aby przyspieszyć produkcję.
Albo coś brzmi tak jak chce(a tani pagaj raczej nie ma szans tak zabrzmieć), albo niech wypierdala.
Jak najbardziej ma szanse. Nie mówimy tu o skajłejach czy tanich epi, tylko o wiesłach zaczynających się od 1.5-2 koła. Sam mam jedno takie brzydkie tanie styrane wiesło, które mimo, że stare i w gruncie rzeczy dość chujowe, ma u mnie dożywocie, bo niektóre rzeczy gra się na nim lepiej niż na jakimkolwiek innym i brzmieniowo sprawdza się najlepiej. Ale nie wszystko, dlatego inne rzeczy gram na drugim, lepszym :P . I prawdopodobnie na tych dwóch się nie skończy.

 
- Lekkie wibrato można zagrać na wielu konstrukcjach w sposób wystarczająco miły dla grającego - nie trzeba sobie koniecznie komplikować życia floydem. A ten życie komplikuje, bo ustawienie go jest dużo bardziej czasochłonne. Tak jest i koniec.
Dobra niech Ci będzie. Tobie komplikuje życie i Tobie zajmuje w chuj czasu(no i Mądziowi rzecz jasna ;) ). Ja flojdrosa ustawiam od zera w trzy godziny nie spiesząc się. Stałego hipszota, toma, wrapa czy cośtam jeszcze w pół godziny, czasem mniej, czasem więcej, w zależności od stanu koncentracji na tej czynności. ABM na śmiesznych progach z godzinkę, z powodu utrudnionego dostępu do śruby blokującej siodełko w kostce(trzeba zrzucać strunę i uważać, żeby siodełko się przy tym nie przesunęło). Stałego ABM na wspólnej podstawie z przykręcanymi kostkami w 30-45minut. Ruchomego dwupunktowego wintydż tremolo szalera regulowałem raz. Łącznie z dopracowaniem akcji siodełka zajęło mi to ze 2-3h. Ale już z ruchomym wintydżowym hipszotem z jebanym piezo męczyłem się dużo dłużej niż z flojdrosem. W dodatku jak przyszło mi założyć do niego docelowe struny w miejsce tymczasowych, to nagle okazało się, że cały wcześniejszy setup idzie się całkowicie jebać a ja muszę kombinować z konfiguracją sprężyn, żeby to ustrojstwo było w stanie uciągnąć naciąg tego setu, który normalny floyd uciągnąłby bez gadania tylko z racji inaczej umiejscowionego bloku względem osi obrotu. W dodatku byś się mocno zdziwił, jak może zmieniać się zakres wajchowania w tym moście przez zwykłe obniżanie lub podwyższanie go na trzpieniach(akcję strun docelowo ustawia się na indywidualnych kostkach). Serio, floyd przy nim wydał mi się prosty i przewidywalny, mimo, że obie konstrukcje są floating.

Zdaję sobie sprawę że ten cały spór trąci chujem
Przypomnij sobie, kto domagał się abym uzasadnił swoje poglądy ;) Że już nie wspomnę o wyjechaniu z debilnym pomysłem montowania ułatwień dla cziterów w standardzie ;) Jemu podziękuj za obszerną lekturę z mojej strony ;)
a cała ta debata jest tak samo bezsensowna jak między wielbicielami ibków i Gibsonów
Debile. Oczywiście, że Kramer! :P

po co być bojownikiem w sprawie floyda? tego nie kumam.
Przypomnij sobie co Amonit napisał ;) Zatem...


Spoiler

chyba żeśmy pierdolnęli najdłuższe posty na świecie. Jak ktoś to przeczyta oprócz nas dwóch to znaczy że naprawdę nie ma co robić ;)


- Co do fizycznego bełkotu i sprawdzania w praktyce - no cóż przy tylu zmiennych jak sam zauważyłeś, gdzie czasem chuj wie czemu jedno i to samo gra, a drugie bardzo podobne już nie to mimo wszystko trochę jest na wyrost.

- "czyli przypisujesz powierzchni styku mostka z dechą kluczową rolę w kreowaniu sustainu" - ni chuja, przeczytaj jeszcze raz co napisałem o wielu zmiennych - to jest tylko jedna ze zmiennych, ale na pewno istotna.
Mówię że jako jeden ze składników mieszanki ma to wpływ. A powierzchnia styku, może nie we wszystkich przypadkach, ale tych które sam najbardziej lubię jest większa niż dwa noże i sprężyny zaczepione o dwa wkręty - chociażby zwykły TOM. Oraz wspomniany wraparound - ten ostatni pomimo że z korpusem styka się w niewiele większym stopniu niż floyd dzięki swojej monolitycznej odlewanej budowie jest znacznie bardziej sztywny i w nim nie ma co tłumić drgań, bo nie ma pierdyliarda elementów. Stałe mostki są też różne, chujowe i podłużne, udane i ni chuja nie udane - mówiąc o przewadze mostów stałych nad floydem, nie miałem na myśli wszystkich konstrukcji.

"Czy twierdzisz, że rezonans w użytecznym zakresie pozwala zachować wyrównane pasmo" - Nie twierdzę, sram na rezonans mostków. Oceniam czysto subiektywnie to co słyszę i czuję. Albo mi się to podoba, albo nie.

Nie ma "mojej teorii", są tylko moje doświadczenia i na nich opieram pewne wnioski które wyciągam, ale nie śmiał bym ich nazwać teoriami.

- Kwestia tremol no jest kwestią tego czy nas przekonuje to urządzenie. Mnie tak, Ciebie nie. Chuj, znowu pat. Obawiam się że kwestia kto ma klapki na uszach może pozostać nierozstrzygalna.

- Co do mojego eksperymentu - w mojej subiektywnej ocenie lepiej, również po podłączeniu. Mówię o takim środowisku w jakim jest instrument używany.

- "Wierzę Ci na słowo ale to ''coś'' wcale nie musi być sustainem." - dla mnie może być nawet Benedyktem XVI, istotne jest tylko to czy mi się podoba czy nie, oraz czy jest miło widziane czy nie.


- "Bardzo ryzykowne stwierdzenie." - owszem, może i ryzykowne, ale poparte jakąś tam statystyką. Owszem, tak jak Tobie zdarzały mi się zadziwiające odstępstwa od reguły(w jedną i drugą stronę). Nic więcej. Co ja poradzę na to że to właśnie wiosła ze stałymi dobrymi mostami mi najbardziej zapierdalały od zawsze?

- "No tak... bo łatwiej wjebać tremol-no" - łatwiej niż kupić instrument który nie istnieje.

- "Do jednego numeru live bym przeżył kupno jakiegoś taniego używanego szektera czy innej jamachy.  A zapas na scenie i tak lepiej mieć niż nie mieć."

A ja nie. Zapas zapasem - warto żeby był, ale ja czuję komfort jak gram na wiośle które lubię i które brzmi tak jak chce, dlatego na coś takiego się nie godzę. Nie będę zapierdalał na "kole zapasowym" skoro mogę mieć sprytny paten który jest tani i załatwi mi sprawę. Znowu pat.


- "Jak najbardziej ma szanse." - tutaj może nasze gusta się różnią, ale ja mam ciężej i póki co tą najniższą półką która mnie zadowala jest 3-3,5kzł. Może i da się taniej, ale wciąż jest drożej niż tremol no. mój pech.

- "Tobie komplikuje życie i Tobie zajmuje w chuj czasu(no i Mądziowi rzecz jasna  ). Ja flojdrosa ustawiam od zera w trzy godziny nie spiesząc się. Stałego hipszota, toma, wrapa czy cośtam jeszcze w pół godziny"

Czyli pół godziny a 3 godziny to żadna różnica i komplikacja? Hmm, no cóż tutaj też się chyba nie dogadamy.


A co do samej dywagacji - trąci chujem a mimo to się odezwałem, bo czasem lubię :) od tego jest forum, nie? w sumie większość rzeczy które tutaj piszemy trąci chujem :) Znam Vicola z forum Commelina i wiem że jest jebanym trolem :) ;) ale za to inteligentnie argumentującym trolem ze sporą wiedzą, za co go lubię i szanuję ;) Tyle tylko że tym razem żarty zostały z tyłu i zaczęło się coś, co jak od początku wiadomo nie ma sensu.


Vic - Tylko po kiego chuja łapać jakieś ciśnienia? Men, lepiej żartem mówić o takich sprawach bo choćbyś wierzył w świętego flojrosa, na końcu okaże się że to tylko kwestia gustu czy tam wiary jak wolisz a wszystkie 158000 stron wypocin idzie się bardzo szybciuteńko jebać.

















No pain No gain !

 

Related Topics

  Temat / Zaczęty przez Odpowiedzi Ostatnia wiadomość
0 Odpowiedzi
1346 Wyświetleń
Ostatnia wiadomość 25 Wrz, 2012, 23:32:38
wysłana przez domas