Spójrz na burzliwy romans Jakuba_Z i jego Washburna - niejednego można by się nauczyć od tego ziomka na temat gitarowej monogamii
Nie no - u mnie to bardziej górę bierze rozsądek niż cokolwiek innego, związanego z romansem (penichem nie myślę, bo stanowczo za mały, a serca nie stwierdzono). Po prostu dla mnie nie ma dobrej gitary, za słabo gram i nie mam zamiaru wydawać kupy kasy na wiosło lepiej wykonane. Ale coby nie było brzmieniem Łośka mojego nic nie przebije - solidny, betonowy korpus z helfajerem na pokładzie robi swoje. Niestety wykonanie i kwestie estetyczne pozostawiają wiele do życzenia, ale że się nie ma co się lubi to się gra dżjęty na czymś takim.
Sprzedaj te gówna, zostaw Skłajera, wstaw mu ładny przetwornik i pomyśl nad jakąś kosmetyką progów - ja pomyślałem i stwierdziłem, że lekkie brzęczenie mi nie przeszkadza.
Pomyśl rozsądnie! Pozdro!