O właśnie grałem we wrocku w muzycznym na Engl'u Blackmore - a to jest bodajże uproszczona wersja Savage tak? No to sory ale nie miało to pierdolnięcia takiego jak 6505(chociaż muszę przyznać, że z tych engli które macałem wydawał się najcieplejszy i miał największy sałnd
. W dodatku jak już wcześniej w innym temacie pisałem - ja preferuję crunch + maxon na 6505 a nie tak jak niektórzy lead + boost. Dla mnie 6505 ma coś unikalnego w środkowym paśmie co nie znalazłem w żadnym innym modelu, nawet bugera 6262 (kopia) tego nie ma. Do tego dochodzi świetne wykonanie. Dodam jeszcze, że dosłownie NIGDY żadne nagranie engla nie urwało mi dupy, a robiły to takie wzmaki jak rockerverb czy marshall dsl, które są produkowane z myślą o rocku a jednak mają DLA MNIE więcej jebnięcia niż np. fireball, który kojarzy mi się właśnie z maszynką do zabijania.
Cieszę się, że nie kierujesz się ceną w swoich zakupach muzycznych jednak ktoś wcześniej napisał, że peavey jest dobry bo tani, dlatego przyczepiłem się. Dla mnie peavey robi wzmacniacze za bardzo rozsądne pieniądze, jest w cholerę firm, które każą sobie płacić za logo, pamiętam jak wyszedł nowy 3120 i razem z paczką był za 999$ na musiciansfriend. Dla mnie to był nokaut dla całej konkurencji peaveya...
Dlaczego sam nie gram obecnie na 6505? Ponieważ mimo tego, że jest to dla mnie jeden najlepszych wzmacniaczów do sieki, poszukuję własnego brzmienia.