Przysięgam, jeśli jakiś chuj przyjdzie do mojego domu z legitymacją sanepidu i zażąda ode mnie czegokolwiek wykraczającego poza kompetencje przeciętnego urzędnika, obiję mu pysk i poszukam azylu politycznego w Szwajcarii, czy innym równie absurdalnym kraju. Australii kuwa. Albo Kanadzie. Byle dalej.
Srsly, obawiam się, że to byłby koniec mojej szczerej miłości do naszego kraju.
Z drugiej strony, to jest tak przegięty pomysł, ze cały tekst wydaje mi się prowokacją.