Boguś od wuja sama a savage od helmuta.
a 5150 i porownanie to temat rzeka, dobry egzemplarz jeszcze raz podkresmal dobry egzemplarz 5150 ma zajebisty przester napewno bardzo wysoka półka. Ale bardzo mocno ograniczony podobnie jak np mesa ma sporo wad niestety.
5150 nie ma mastera wiec bez rozkrecenia nie zagra to na 100% mozliwosci, 1 korekcja, bardzo malo uniwersalny w warunkach koncertowych, bo zmieniajac gitary i ostro krecac galami sporo mozna ukrecic.
A savage to to wzmacniacz pozbawiony wielu wad 5150. A uniwersalnosc tego pieca jest fantastyczna. 4 kanały, 6 brzmien podstawowych, masa guziczko zmieniajacych charakterystyke, ktos moze powiedziec ze zbedna ilosc bajerow a wlasnie te guziczki to mega potega. Bo np na kazdym koncercie jest inna akustyka, czegosc brakuje czasami pokrecenie kokrecja nie wchodzi w gre bo rozwala spojnosc, a tu guziczek i jest troche inna charakterystyka itp. 2 mastery, 2 prezencje, 2 petle, setki mozliwosci. A mozna grac od blusa, jeazz, rock metal.
Praktycznie od razu ustawiasz, swietny clean, mega miażdzacy bardzo selektywny krancz (imho najlepsze krancze na jakich gralem) 2 krancz na metalową rytmike a lead na solo i sobie to ladnie przelaczasz na koncercie, masterem dodawko mozesz sie podbicjac, petle mozna przypoadzdkowac do kanałow. Poporstu poezja mega uniwersalnosć i brak wielu wad w postaci pewnych rozwiazań.
Takze sam musisz sobie odpowiedziec czego chcesz.