Kiedyś już to pisałem tu i nie chcę znowu o tym dyskutować, to w skrócie mój pogląd: jedyne, co można przy piractwie "ukraść", to licencja, choć i to byłoby bardzo abstrakcyjne rozumowanie (tak naprawdę się ją po prostu łamie, nie wywiązując się ze zobowiązania do zapłaty za nią).
No i nie umiejszam naganności piractwa, po prostu IMO to coś innego, niż kradzież