Autor Wątek: Co Was w życiu najbardziej wkurwia, czyli kącik małego frustrata  (Przeczytany 1700803 razy)

Offline Bjørn

  • Pr0
  • Wiadomości: 3 368
  • Imponderabilistyczny monopluralista.
Chłopaki, to jest temat weka... Naprawdę w takich klimatach potrzebny jest przyjaciel - cieszę się, że miałem takiego. Jeśli można liczyć na rodziców - też pięknie, ale im się raczej wszystkiego nie opowie. Bandit - będziesz jeszcze w jakimkolwiek dłuższym związku, to zobaczysz, że pewne klimaty mogą się nawet stać chlebem powszednim, nie jednorazowym upokorzeniem. Najważniejsze IMO, żebyś skupił się na dobrej relacji z kimś bliższym, wyciągnął się z tych ocen (połaź za nauczycielami, że zależy Ci na ich poprawieniu, że miałeś niedobry okres, ale chcesz to nadrobić - będą zachwyceni swoim telepatycznym działaniem pedagogicznym na Ciebie, zobaczysz ;)) - i żebyś wytrzymał do pierwszych małych sukcesów. Będzie z nich satysfakcja, sam odruchowo pociągniesz dalej temat.

Podpisuje się pod tym wszystkim ręcyma i nogami. Dodam jeszcze od siebie, że takie życiowe dołki bardzo człowieka wzmacniają. Pamiętam, gdy rozstałem się z dziewczyną, z którą byłem w pierwszym długim i poważnym związku - płakałem jak bóbr i deprecha przez 4 miesiące. Ale jak zerwała ze mną moja next girl, z którą byłem zaręczony (zatem zerwała zaręczyny) - machnąłem ręką i po tygodniu miałem to w dupie. :D
Spoiler

Owszem, pozostaje żal, niedowierzanie, czasem niezrozumienie. Ale chuj, life's go on. ;) Człowiek kończy szkołę, zaczyna pracować (np jak nauczyciel, jak ja :D) i od razu życie nabiera kolorów. ;) Ja to porównywałem tak... gimnazjum - kąpiel w basenie. Liceum - jezioro albo brzeg morza. Studia/praca - full kurwa ołszyn, szeroooooooooookie wody. Tyleż możliwości, ileż życiowych pułapek. ;)

No, to tyle ode mnie, jakoś nie lubię czytać tego tematu, lepiej się z życia cieszyć, niż się na nie wkurwiać. :D
Pzdr
. : : Death Metal und Jazz : : . || dubstepowe banjo w djencie || . : : Fractal > all your amps : : .