Nie jestem pewien gdzie to wpisać... Chodzi mnię o to, że mam jeden z tych momentów w życiu, kiedy nie wiem jak mogłem egzystować ostatnich osiemnaście lat nie znając nowoodkrytego zespołu, a chodzi mi o Mastodona. No kurde! Ostatnie trzy płyty to zajebistość w czystej formie, a mają w sobie takie samo nieuchwytne coś, które przyciągnęło mnie wcześniej do Fear Factory czy Lamb of God. Noż kurważ!