WYSIWYG? Chłopie, no way. To zbyt trudne słowo dla tych wszystkich babć z sekretariatów i dziekanatów, które godziny pracy liczą w wypitych kawach i obejrzanych telenowelach.
One go znać nie muszą. Wystarczy, że ktoś im pokaże magię. Przecież ktoś się tymi komputerami opiekuje chyba, nie? Jakich choć jeden "technik-informatyk" na telefon się znajdzie na cały wydział (lub chociaż wypożyczany z któregoś ścisłego wydziału)?