I cały misterny plan w pizdu...
Tolek odjechał Giantem, więc ja pofatygowałem się po szosóweczkę, ale zanim dobiłem targu postanowiłem odbyć jazdę próbną. No i niestety skończyło się na wielkich chęciach :/ Pozycja na szosówce dla takiego spaślaka jak ja jest znośna przez 10 minut. Potem zaczyna być mało komfortowo, a chwilę później jest już zajebiście niewygodnie. Fakt, jedzie się szybciutko, jest wiatr we włosach i czad ogólny, ale brzuchal przeszkadza niemiłosiernie.
(...)
Morał tej historii jest dość oczywisty - mierz siły na zamiary. Chciałem być Lansem Armstrongiem, a zostałem lanserem...
A nie mówiłem?! Jeszcze ze dwa razy tak trafię - nie ma bata, zakładam sektę, jako Prorok Corok!!!