Zajebiście by też było, gdyby nie było na świecie głodu, wojen i chorób wenerycznych, ale wszystko to mżonki.
Rachet - pisze się "mrząki".
A na serio - nie dostrzegasz, że w imię właśnie powyższej idei peanlizuje się już prawie dokładnie wszystko? Za chwilę za przejście na czerwonym będzie groził obóz w Bieszczadach. Nie wolno robić nic ponadto, co jest wyszczególnione w ustawach, hodować bananów z niewłaściwym wygięciem, jeździć rowerem bez specjalistycznych ochraniaczy oraz pedalskiej kamizelki odblaskowej, pić wody z kałuży, albo zażywać dopalaczy. Mówię o tendencji w bogatych, uprzemysłowionych krajach Europy oraz USA. I niby wszystko dla mojego dobra, żebym tylko siedział spokojnie przed kompem i oglądał na jutubie więcej reklam kokakoli.