"Whatever works" Allena - boleśnie pogodne, minimalistyczne, z jak zwykle świetnym aktorstwem i genialnymi dialogami. On chyba coś wie o życiu.
"True Grit" wczoraj wciągnąłem i jakoś mnie nie pokonał. Zajeżdża letko disnejem, tyle że z trupami i wutko. Bez szału.
"For Your Consideration" - odkąd obejrzałem "Spinal Tap" - wciągnąłem chyba wszystko co zrobił Christopher Guest (Nigel - tak, to on jest w moim avku). Ta sama ekipa co w Spinal Tap, tym razem "normalna" fabuła o trzeciorzędnych aktorach grających w czwartorzędnym, idiotycznym filmie, którzy w skutek kilku plotek mają szansę na nominację do Oscara. Trochę właśnie allenowskie, genialnie oddające ochujały klimat i ściemę showbizu. Arcymistrzowskie aktorstwo (Catherine O'Hara!!!), no i bardzo zabawne, chociaż gorzkie a humor podawany w niuansach, nie każdemu przypadnie do gustu. Ja w każdym razie widzę w tym prawdę czasu i ekranu.