"King's Speech", czyli "Jak zostać królem". Jeśli Colin Firth nie dostanie za to oskara, to tylko dlatego, że w akademii zasiadają prawicowo-murzyńsko-żydosko-katolicko-feministyczne pedały.
Tak, Vroo-blasty! I to x4!
Dokładnie wczoraj obejrzał ja. Jakoś tak intymnie i ludzko...
10/10
Ja też właśnie wczoraj oglądałem
Jako, iż posiadam tę samą przypadłość co główny bohater filmu, oglądało mi się to z trochę innego puntu widzenia, więc z łatwością mnie poruszyła ta historia. W każdym razie jąkała zagrany fantastycznie.
Jeoffrey Rush w roli logopedy też zajebisty.
Jak już przy nim jesteśmy to polecam wam "Shine" z nim w roli głównej (za którą Oscara zdobył zresztą). Genialny film o życiu chorego psychicznie pianisty, Davida Helfgotta. Co więcej, prawdziwy David uczestniczył w gali oscarowej (jest tylko 4 lata starszy od Rusha).
Jak ktoś lubi muzykę Rachmaninoffa to tym bardziej polecam
Oczywiście, że
10/10.