Autor Wątek: Co Was w życiu najbardziej wkurwia, czyli kącik małego frustrata  (Przeczytany 1696137 razy)

Offline MrJ

  • Pr0
  • Wiadomości: 576
  • marudny jeżor
Rynek pracy w PL to dłuuugi temat. I "szkoły" które niczego nie uczą, i biurwy w urzędach i instytucjach (w tym oczywiście UP) które mają wyjebane totalnie czy będziesz miał robotę czy nie, i pracodawcy wymagający fhui, pindolący ciągle o doświadczeniu i najchętniej chcący (co za język...) żebyś dymał od rana do nocy za 4,50. Do tego dyma cię ZUS, SRUS, OBRUS, NFZ, ÓFZ, skarbowy i masa innych biurwowatych instytucji.

Ja robiłem jako promotor elektroniki, sprzątacz (!), na budowie, w masie innych dorywczych prac, aktualnie przy produkcji części samochodowych. Za 1,5-2k zależnie od miesiąca.
Trzy dyplomy z biol/chem/biotechno w szufladzie. Do laboratorium - jakiegokolwiek - wchodzę jak do własnego kibla. A o głupi staż (następna porażka systemu) starałem się +3 miesiące, to mnie sanepid (zresztą parę innych zakładów też, ale oni byli najbliżej) olał ciepłym moczem.

A potem się słyszy np. o tym że młodzi nie zakładają rodzin, że nie ma dzieci, że... a ciekawe za co kurwa - gdybym już chciał je mieć - bym je utrzymał? Za swoje 1,5-2k + plusminus tyle samo Mojej :love: ? Wolne żarty. Oczywiście umowy na czas bardzo określony, a możliwość rozwoju w pracy i stabilizacji... nożeszkurwa.

O tym że jak widzę widea grajków co to po 2,5 roku ciupania wycinają sweepy w jakiś chorych bpmach, czego podstaw się mogłem nauczyć w lat +10, i innych podobnych sytuacji (np. miksów brzmiących lepiej niż niektóre oficjalne płyty które mi lecą przez winampa i tym podobne, robione na pececie gorszym od mojego) to się coraz bardziej zastanawiam czy po prostu nie jebnąć tego w trzy dupy... a wiem że jest takie niebezpieczeństwo, bo jakiś czas temu stało się to z rowerem. I żałuję do dzisiaj.

...aha, i zaczynam mieć "dzień Świstaka", co mi się coraz mniej podoba.

PS. Aha, wkurwy bieżące. Mieszkanie do którego mamy się przenieść będzie rozgrzebane jeszcze minimum ze 3-4 tygodnie. Oczywiście były przeprosiny że tak długo (będzie w sumie +1,5 miesiąca w plecy), że "instalacje trzeba było wymienić" (szkoda że wcześniej nie było o tym słowa)... A jak przeszedłem do konkretnych pytań o kaucję, zniżkę ceny (bo jest z czego zniżać) to "damy znać za tydzień". Jakby to nie byli znajomi, a mieszkanie jest naprawdę warte zachodu przez położenie/stan w jakim będzie po remoncie, to bym to jebnął już dawno.

:evil: :facepalm: :(
Dyskusja z forumowym skurwysyństwem jest jak gra w szachy z gołębiem - nieważne ile umiesz, wiesz i jaki masz poziom. Gołąb i tak wskoczy na szachownicę, rozjebie figury, nasra i wydrze dziób że wygrał.