Wkurwia mnie, że przez kapelę w której gram od 3 miechów przewinęło się już 9 osób a nikt nie ugrzał sobie miejsca na dłużej niż 3 próby. Każdemu wysyłaliśmy kawałek "demo", żeby wiedział z czym ma do czynienia, i póki co każdy po tym co usłyszał przychodził do nas na próbę i mówił, że muzyka mu się podoba. Mijały 2-3 próby a czasem i jedna, po czym ludzie zaczynają kręcić nosem i mówią, że nie mają czasu bo cośtam, nie podoba im się podejście perkusisty do grania, albo uj-wie-co. Najgorsza jest ta jebana niepewność co tak na prawdę jest nie tak, niby muzyka ludziom się podoba, niby nie kaleczymy aż tak strasznie, a jednak ludzie nas olewają. Stawiałbym, że coś jest nie tak z perkusistą, bo ja kurwa jestem przecież wspaniały.