Podobały mi się [...] Troszkę mniej, ale w porządku:
Stranger Than Fiction
Ju kiddin? Oglądałem to na prapraprapremierze (matka kumpla pracowała w tych zegarkach (tak kurwa, siedziała i klikała trybiki, a tak w ogóle to cała jest z kwarcu)), oglądałem w kinie, mam na dvd, mam bdrip 1080p (no dobra, miałem, zanim wszystko wyjebałem z kompa) i kocham ten film w pupę całymi swoimi 3 calami penisa. Za zajebistego tego od standupów (Ferrella), za zajebistą Gyllenhaal która jest zajebista, za całokształt fabuły, Thompson i Hoffmana i kurwa za ten gupi zegarek i za te ciastka z mlekiem i te kurwa flours, film jest tak przejebanie genialny, że aż staczam się do poziomu rynsztoku i uzyskuję zagęszczenie kurw w zdaniu 98% w skali proctora, co chyba zrozumieją tylko Domaś i Yapcok. Fuck. Zajebiste!!eleven!one!1!!
True. Życiowa rola Ferrella (normalnie nie przepadam za jego gagami), fabuła miło pokręcona i ogółem taki przesympatyczny film, że człowiekowi jest zwyczajnie dobrze po obejrzeniu (bez podtekstów;P). Jest na mojej liście debeściaków.
I nie można pominąć motywu nauki gry na gitarze, jako że jest na miejscu