no dobra, zeby tez nie tworzyc falszywego mitu, to czasaaaami sie zdarza cos u nas nieciekawego, zwlaszcza w paru okolicach, o ktorych kazdy wie, zeby sie tam raczej nie pokazywac, jesli sie nie jest tamtejszym.
ale nawet jak sie jest miejscowym, to na niebuszewie raz sie mojej dziewczynie przydarzylo, ze koles jej wyrwal torebke i spierdolil - doslownie 2 metry od wejscia na klatke jej kamienicy... pozniej przez najblizsze tygodnie poranni spacerowicze z psami odnosili jej po trochu znalezionej zawartosci, czyli dokumenty, klucze itp, a nawet sama torebke, wszystko porozwalane po calym osiedlu. zginela jedynie guma do zucia i cos kolo 20zl (akurat tyle bylo w portfelu)... spotkala sie z dawna psiapsiola i owej chlopakiem, ktory jest tez sasiadem mej. do ok 12 siedzieli na dworzu, po czym ten debil poszedl sie odlac i zostawil je same (ze tez tego jednego wieczoru tam nie siedzialem z nimi -,- nauczka na przyszlosc) i jakis koles podbil, costam chcial i jak powiedzialy, ze nie maja, to poszedl na wyrwe i wystrzelil w chuj... w sumie z tej calej historii bylo wiecej nerwow niz to warte. i to mnie juz wkuriwa. w sensie, ze w ogole sie zdarzylo.
ale to jednak baaaaaardzo rzadkie i akurat pech, ze na nia trafilo.